Weekendowy Partyzant

O ASG, militariach, survivalu i sprzęcie outdoorowym.

Przepis na udany milsim

Published by ross154 under , on 15:21
Jechać czy nie jechać? Tłuc się pół Polski i jechać na milsim czy nie jechać?
Na podstawie swoich doświadczeń mogę powiedzieć że nikt (nawet bardzo doświadczony organizator) i nic nie może nam zagwarantować że będziemy się dobrze bawili na milsimie.
Ale może może są jakieś sposoby aby upewnić się że dobrze spędzimy czas i będziemy zadowoleni?
Pomyślmy:

Po pierwsze, sprawdzamy w kalendarzu czy mamy czas aby poświęcić swój wolny czas na taplanie się w błocku, jeżeli tak to zaklepujemy termin imprezy i walczymy jak lew aby nam ten wolny termin nie wypadł, nie ważne czy będzie o to prosił szef, żona czy dziecko. W ten sposób zaoszczędzisz kłopotu sobie, kolegom i orgom.

Po drugie, musisz mieć też czas na przygotowania, nie ma co jechać na ostatnią chwilę. należy powtórzyć sobie reguły gry ewentualnie sprawdzić czym różną się reguły tej konkretnej gry od reguł powszechnie uznawanych na tego typu imprezach, poza tym należy sprawdzić/skompletować wyposażenie/jedzenie pod względem danej misji. Dobrze jest zrobić co najmniej jeden trening z zespołem przed imprezą.

Po trzecie, w czuj się w fabułę czy charakter naszej przyszłej misji/scenariusza. Często przed misją aby nam ułatwić wczucie się w grę organizator podrzuca nam różne strzępy informacji. Wczucie się może polegać na odpowiednim przygotowaniu mentalnym czy chociażby w pasujące wyposażenie. Przyjemniej jest polować na żołnierza\Wietkongu odpowiednio zachowującego się i wyposażonego.

Po czwarte, należy pilnować terminów kiedy się zapisać, kiedy wpłacić składkę.

Po piąte, punkt ten nie jest obowiązkowy aczkolwiek przydatny. Uruchamiamy tzw. Biały wywiad. Zbieramy informacje o terenie przyszłej gry z uwzględnieniem rodzaju rosnącej tam roślinności, średnich temperatur, długości dni i nocy itp. sprawdzamy jakie zespoły jadą.

Po szóste,dobieramy sobie doborowe towarzystwo z którym dobrze Ci się współpracowało podczas podobnych imprez. Nie chodzi tylko o członków zespołu, warto również dobrać sobie dobrych sojuszników w postaci innych zespołów z którymi już wcześniej współpracujemy lub mamy nadzieje w przyszości rozpocząc współprace.

 Po siódme, odpowiednie nastawienie. Chyba najważniejszy punkt tego artykułu. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie po co tak na prawdę chcesz poświęcić swój czas i pojechać na daną imprezę. Powody mogą być różne. przeżyć ciekawą przygodę?
sprawdzić się w trudnych warunkach?
chcesz pojechać bo wypada aby być na takiej imprezie?
przetrenować własny materiał szkoleniowy w ramach większej operacji?
po prostu odpocząć od trudów codzienności?
udowodnić swoje talenty przed sobą lub przed innymi?
itd. itp. można wymieniać bez końca.
Sprawa jest trudna, bo na milsimie możesz polec zaraz na początku, możesz mieć nudne i głupie rozkazy. Bez odpowiedniego nastawienia możesz zepsuć sobie i innym zabawę. To jest najczęściej początek do powstawania/rozszerzania się asgejowego piekiełka.

Po ósme, zachowanie w czasie gry. Zachowuj się tak jakby normalny człowiek chciałby być traktowany, stwierdzenie może wydawać się banalne. Chociaż po kilkunastu godzinach morderczego zmęczenia bez spania może wyjść z Ciebie niezły diabeł. Pamiętaj to aż i tylko gra, czyli daj z siebie wszystko ale nie przeginaj.

Po dziewiąte, zachowanie po grze. Wydaje się że w naturze asgeja emocje negatywne przeważają nad pozytywnymi. To co że fajnie spędziłeś czas z przyjaciółmi i swoim hobby, trzeba przecież na forum dyskusyjnym w temacie "wrażenia po imprezie" wylać na monitor swoje bolączki co nam się nie podobało,
Nie twierdze że nie należy krytykować, jednak powinno się ograniczyć do krytyki konstruktywnej.
To jest bardzo trudne, oddzielić swoje subiektywne odczucia i zachować je dla siebie. Ludzie są niestety/na szczęście różni jedni lubią jabłka inni gruszki trzeba to na swój sposób uszanować. Ew, ograniczyć do siebie dostęp ludziom który próbują na siłę narzucać swoje argumenty - ale to już wykracza temat tego artykułu.

Po dziesiąte, zrobiłeś coś żle, przemyślałeś spawę, przyznałeś się do błędu. Już nie powtórzysz tego błędu. Będą z Ciebie ludzie.

Na dziś wystarczy.

p.s. Przepraszam że prawie nic nie piszę, jest to związane z moim bobasem, sprawami w firmie oraz moim nieairsoftowym projektem.. Mam nadzieje wrócić do swojej bloggowej formy po zakończeniu Sajgonu w pracy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Facebook

Podglądacze ;)

Liczba wyświetleń stron

Prenumerata na Email

Where am I?

Ostatnio czytam

Ostatnio czytam
Podręcznik sztuki przetrwania - Raymond Mears