Weekendowy Partyzant

O ASG, militariach, survivalu i sprzęcie outdoorowym.

Żywność na wycieczkę cz.1

Published by ross154 under , , on 03:10
Przy wyborze żywności, którą zabieramy powinniśmy sugerować się jej wagą oraz wartością kaloryczną (im więcej tym lepiej :). Jedzonko powinno być też proste w przygotowaniu. Jeśli mamy do wyboru żywność pikantną to bierzmy ją, bo będziemy mieli lepszy apetyt, a po drugie zabije to trochę aromat niedomytej menażki... Z tego samego powodu, a także w celu zabicia monotonnego smaku, warto zabrać buteleczkę czegoś ostrego do przyprawianie posiłków np. sosu Tabasco.
Z artykułów dostępnych od ręki w sklepach spożywczych polecam:

- zupy w proszku "gorące kubki". Bardzo łatwe w przyrządzeniu, wystarczy gotującą się wodą i zamieszać. Dobre, proste i dostępne w wielu smakach i w różnych wielkościach torebek. Żywność liofilizowana, lepsza wersja gorących. Droższe, ale za to smaczniejsze i bardziel kaloryczne.



- sucha kiełbasa. Ale naprawdę sucha. Mogą to być kabanosy lub coś w tym stylu. Trzeba pamiętać, że trzeba je najszybciej zjeść. Ciekawe też są tzw. Beef jerky - suszona wołowina


- konserwy mięsne lub rybne. Ciężkie opakowania, duży wybór, spore ceny, ale tych naprawdę godnych jest polecenia niewiele. W niektórych oprócz tłuszczu ciężko coś znaleźć. Dobry jest GULASZ ANGIELSKI (Chopped Pork) z Morlin, Konserwa Turystyczna (Terrorystyczna ;), Paprykarz Szczeciński. Jeżeli lubicie to możecie też zabrać leczo czy fasolkę po bretońsku.

- suchary. Same konserwy nie są smaczne, a na sucharach zębów nie powinno się połamać...

- mleko zagęszczone w tubce. Czasami nie ma jak dawka węglowodanów. Choć tubka jest metalowa i trochę waży to wyssaniu jej zawartości, pod męczącym marszu, od razu powróci nam humor. Produkowane jest w smakach: naturalnym, kakaowym i karmelowy, ostatni także widziałem z kawą. Najsmaczniejsze jest według mnie to pierwsze. Uważam, że najlepsze jest z Gostynia. Nie jest zbyt drogie.

- błyskawiczne galaretki owocowe. Można je wypić na ciepło lub zjeść na zimno. Bardzo proste w przygotowaniu, bo wystarczy dolać tylko trochę wody.

- czekolada mleczna o smaku dowolnym. Pamiętajmy, aby była to czekolada a nie WYRÓB CZEKOLADAOPODOBNY!

- batoniki energetyczne i owocowe

- napoje izotoniczne, np. Isostar czy podobne uzupełnią wypocone elektrolity z organizmu.

- suszone owoce... i co kto lubi!

Można też zaszaleć i kupić sobie kompletne obiadki MRE (Meal Ready To Eat) używane przez US Army (pamiętajmy o wyrzuceniu zbędnych nam plastikowych sztućców itp.) lub inne racje żywnościowe (co do polskich - to taniej wyjdzie nam samemu zakupić poszczególne składnik). Zawsze warto sprawdzić jak smakują konserwy czy zupki instant.

TEST MRE

Całkiem niedawno zakupiłem amerykańską racje MRE, dokładniej MENU 15 - FRANKFURTER BEEF (kiełbaski frankfurckie). Po otworzeniu torby z grubej, beżowej folii mym oczom ukazał się szereg torebek z różną zawartością. W skład tego zestawu wchodziły następujące elementy:
- Cztery kiełbaski będące daniem głównym,
- Chipsy ziemniaczane pocięte w "patyczki",
- Krakersy,
- Masło orzechowe,
- Torebka z proszkiem o smaku pomarańczowym do rozcieńczenia w wodzie,
- Zestaw akcesoriów (torebka kawy, cukru, śmietanki w proszku, buteleczka sosu Tabasco, dwie - gumy do żucia, 2 batoniki czekoladowe oraz papier toaletowy i chusteczka),
- Łyżka plastikowa,
- Podgrzewacz chemiczny.


Później zapoznałem się z instrukcją przygotowania dania głównego i rozpocząłem konsumpcję... Najpierw były krakersy i masło czekoladowe. Niestety, nie są one najsmaczniejsze, może, dlatego, że po prostu nie lubię krakersów i mało słodkich rzeczy... Dalej rozpocząłem przyrządzanie głównego dania. Bierze się podgrzewacz, otwiera się go i dodaje małą ilość wody (poziom, do którego lać, jest zaznaczony kreską i napisem DO NOT OVERFILL). Zaczyna się wtedy reakcja chemiczna i zaczyna się robić ciepły. Następnie kładziemy na niego MREsa i przykrywamy go drugą stroną podgrzewacza. Całość wkładamy do dostarczonego z zestawem kartonika, stawiamy zgodnie z instrukcją, czekamy 10-15 minut i wyjmujemy jedzenie z folii. Kiełbaski smakują całkiem nieźle, na szczęście jest sos Tabsco i poprawia on smak. Chipsy smakowały jak chipsy, więc nie ma się nad czym rozwodzić. Najlepsze z całego zestawu były... te batoniki czekoladowe :) Ogólnie Meals Ready To Eat (albo Rejected by Ethiopians) są dobre, nie zajmują wiele miejsca, są bardzo proste w przygotowaniu i mają czytelną, obrazkową instrukcję. Jedząc MREsa pamiętajmy o piciu dużej ilości wody, tak samo jak przy innej żywności liofilizowanej -potrafi ona wyciągnąć z organizmu dużą ilość wody. Dodatkowo po takim, chemicznym (bo konserwantów to tam jest bynajmniej dużo) obiadku proponuję wziąć jakiś węgielek lub cóś w tym stylu.

1 komentarze:

Unknown pisze... @ 16 listopada 2009 02:42

Węgielek jest zbędny, pomyślano o wydalaniu i kupa jest kwarda jak stal :D

Prześlij komentarz

 

Facebook

Podglądacze ;)

Liczba wyświetleń stron

Prenumerata na Email

Where am I?

Ostatnio czytam

Ostatnio czytam
Podręcznik sztuki przetrwania - Raymond Mears