Weekendowy Partyzant

O ASG, militariach, survivalu i sprzęcie outdoorowym.

Chińczyk zamiast kamielki modułowej

Published by ross154 under , , , on 10:53
Od jakiegoś czasu zwracam uwagę na ciężar wyposażenia podczas gier airsoftowych. Szpej na weekendową grę: kamizelka typu Reactor ok. 5kg, plecak średni ok 7kg. Nie liczę, zapasy wody, automatu, butów itp.
Zapewne dla prawdziwego komandosa to nic, ale moje gabaryty i kondycja odpowiednie są raczej dla typowego pracownika biurowego niż ochroniarza.

Celowo nie poruszam tematu kamizelek przeciw-odłamkowych, czy Cirasów obciążonych płytami SAPI. Na razie nie mogę się do nich przekonać. Jak dla mnie mają one sens w czarnej taktyce gdzie nie ma za bardzo sensu się czołgać.

Na początek postanowiłem się zająć kamizelką, która głownie przez cały czas trzeba tachać ;)
Sposobem na ograniczenie wagi było zastąpienie jej modułowym pasem taktycznym PT-3, w myśl zasady "mam mniej kieszeni, więc mniej zabiorę rzeczy i mniej to wszystko będzie ważyło".


W sumie było lepiej, jednak cały czas nie byłem zadowolony z rezultatów. Pas w pełni obciążony też trochę ważył, co prawda jak się go założy nie czuje się tak ciężaru niż jak trzymamy pas w ręku, zresztą podobnie było z Reactorem.
Jeszcze raz popatrzyłem na Reactor, kurcze przecież sama kamizelka bez ładownic to tylko siateczka, pasy systemu molle i zamek błyskawiczny, zatem czy same ładownice tyle ważą?
Wtedy przyszła mi na myśl zwykła (nie modułowa) kamizelka, która powinna być jeszcze lżejsza, przecież tył każdej ładownicy jest wszyty do kamizelki, nie ma ścianki tylnej, nie ma pasów molle do mocowania. Może to nie wiele ale trzeba to przemnożyć przez ilość założonych ładownic/kieszeni.

Postanowiłem eksperymentalnie kopić sobie chińczyka i myślę nad zmianą koncepcji noszenia rzeczy w drugiej (co ma być a kamizelce) i trzeciej (co ma być w plecaku) linii.

W drugiej linii ma być minimum, tak jak bym jechał na prostą strzelankę. Potrzebuje magazynki (min. 6 szt.), worek zrzutowy, 1-2 granaty, czekoladę lub batony, być może mała manierka z wodą.

Trzecia linia to w zależności od długości gry mały bądź średni plecak.
W przyszłości zastanawiam się czy mały plecak nie zastąpić swego rodzaju workiem przeprawowym który byłby złożony jak worek zrzutowy, ale o tym napiszę innym razem.
Plecak byłby zrzucany i porzucany w przypadku: nagłej walki lub planowanej wcześniej misji (np. zasadzka, czy podejście pod pozycje przeciwnika itp.)
Plecak byłby dopełnieniem kamizelki, tam byłyby: camelback, manierka, ponczo, apteczka, zapas BB, szybko-ładowarka i maskowanie na głowę bądź plecak itp.

Czyli w chińczyku mam wytrzymać do kilku godzin gry, gdy jest potrzeba powracam do RV/kryjówki gdzie zamaskowałem plecak. Tam uzupełniam braki i podejmuje decyzje, jeżeli wiem że nie będę tu już wracał bądź nie planuje męczącego skradania/ataku to zabieram plecak w przeciwnym razie może dalej być ukryty gdzie był do tej pory.

W dłuższych misjach może być wykorzystany jeszcze jeden większy plecak który najprawdopodobniej pozostanie w bazie z rzeczami do spania oraz większą wieczerzą.

Poza zmianą w drugiej i trzeciej linii myślę nad noszeniem chińczyka raczej pod maskałatem niż na. Świetnie do tego pomyślany jest rosyjski maskałat "Leśnyj" który ma z przodu prawie nie widoczne pionowe kieszenie przelotowe tak aby można było sięgać pod maskałat.

Docelowo zatem miałoby to wyglądać tak:
Dobrze dopasowany mundur, na niego zakładam chińczyka i teraz w zalerzności o d misji i terenu zakładam maskałat.
Wreszcie kamuflaż nie jest niczym zasłonięty, i może działać na wysokości i szerokości całej sylwetki ludzkiej.

Na razie to teoria, na praktykę i wnioski trzeba będzie poczekać ;)

.

7 komentarze:

Unknown pisze... @ 22 sierpnia 2010 05:28

Co do zrzucanego plecaka to już próbowałem tego, moim zdaniem kiepsko to się sprawdza. Przede wszystkim problemem jest to co w nim zostawisz, oraz ile stracisz jeżeli jakiś menel przypadkiem go znajdzie i zwędzi. Kolejną sprawą jest, że zostawiasz w nim camela z wodą, a ideą camela jest noszenie go ze sobą, ponadto raczej często się nawadniasz skoro już go masz ;)

Od siebie mogę polecić:
# używanie na stałe paskoszelek
# opcjonalnie używanych razem z chestem szytym na siatce, kiedy potrzeba więcej miejsca
# na stałe camel w pokrowcu izolowanym na szelkach (w przypadku używania dużego plecaka, możesz go przypiąć i odpiąć w razie potrzeby)

Co do pasa: bez problemu powinieneś upchnąć na nim 8-12 magazynków (zależnie od repliki i użytych ładownic), dużego dump'a, kieszeń na radio, kieszeń utility (np. mały dump z kieszonkami), buttpack. Rzeczy typu latarka, nóż montujesz w zależności od gabarytów tych rzeczy.

ross154 pisze... @ 22 sierpnia 2010 16:32

Jeżeli chodzi o wodę to, po weekendowych próbach rozmieszczenia oporządzenia, testowałem podczepienie chińczyka (chińczyk ma u dołu uchwyty do pasa) z sztywnym pasem (by Miwo) i dołączenia do niego z tyłu chlebaka/nadupnika. Byłby to miejsce na camela.

Na razie jednak skupiam się nad możliwie jak największym uszczupleniem balastu na rzecz mobilności.
Zdaje sobie sprawę że to rozwiązanie nie będzie idealne dla wszystkich misji milsimowych.

W przypadku plecaka nie zostawiałbym go dalej niż na zasięg automatu, przynajmniej planowo ;)
Jeżeli mam czas to go maskuje.

Wyposażenie w pasie taktycznym mam mniej więcej opracowane:
ładownice: 6-8 magazynków,
lewa duża kieszeń: 1-2 granaty
prawa duża kieszeń: batony, czekolada,płaska manierka, zapas BB+szybkoładowarka
Nadupnik: camelback,ponczo,inne rzeczy

Tu jest trochę na ten temat:
http://weekend-partisan.blogspot.com/2010/05/moj-system-wyposazenia-asg.html
Myślę jeszcze wrócić do tego tematu.

Dziękuje za komentarz :)

ross154 pisze... @ 22 sierpnia 2010 16:38

p.s. Docelowo myślę nad połączeniem mały plecak z dodanym pasem biodrowym na którym miałbym doszyte ładownice + chińczyk

lup pisze... @ 23 sierpnia 2010 11:30

Wyładuj na ful chińczyka i połaź z nim tak minimum 8h a najlepiej 12h i zobacz czy twój kręgosłup go polubi.
Niestety, ale tylko odpowiedni pas z szelkami umożliwia przeniesienie ciężaru na biodra. Comford pady wymyślono, bo i te idealne mogą nie być ;)

ross154 pisze... @ 23 sierpnia 2010 12:32

Wszystko wyjdzie w praniu. Do chińczyka nie da się za dużo zapakować a co nie wejdzie do niego wyląduje z tyłu. W plecaku lub na pasie.

Unknown pisze... @ 26 sierpnia 2010 11:37

Co do nadupnika: ja bym tam wpakował poncho, jedzenie i medykamenty. Camel pakować do nadupnika to moim zdaniem zły pomysł, bo może Ci zalać resztę rzeczy.

System zrzucania plecaka i trzymania go na zasięg automatu mi się nie sprawdził - zbyt często musiałem się po niego wracać, już o jakimś maskowaniu nie mówiąc. Na dzisiaj biegam tylko z drobnym sprzętem, a wielki plecak leży w HQ / na posterunku / etc.

A granaty (zależy jakie) to szelki oporządzenia, kieszenie spodni / bluzy, można też podpiąć kieszeń pod nadupnik ;)

ross154 pisze... @ 26 sierpnia 2010 15:13

U mnie w starym zestawieniu apteczka jest dowiązana do boku nadupnika i to się sprawdza. Nie zdejmując oporządzenia mogę wyjąć to co chce z apteczki.

Camel od bardzo dawna jest umieszczony w nadupniku i zabezpieczony woreczkiem foliowym, woreczków foliowych nigdy nie za dużo ;)

Jeżeli plecak się nie sprawdzi to pomyślę nad uszyciem dużej torby zrzutowej. Która zwykle byłaby z zwinięta i przymocowana gdzieś przy plecach. Byłaby rozwijana w przypadku pakowania tam polaru lub innych ciuchów.

Na razie jednak pomyślę nad wykorzystaniem możliwie płaskiego plecaka.
Trzeba podkreślić że ta koncepcja noszenia oporządzenia jest pomyślana raczej na milsimy niż sobotnie strzelanki, czyli tam gdzie będzie mniej dynamicznego strzelania a więcej skradania.

Nie wiem jakich używasz granatów moje są spore.
W kieszeniach spodni.bluzy byłoby zbyt niewygodnie.

Kiedyś dołączałem ładownice na szelkach oporządzenia np. na radio. Teraz staram się tego unikać, z byt często przeszkadzało mi to przy dociśnięciu kolby do ramienia, lub zwyczajnie majtało się/uderzało o kolbę.

Prześlij komentarz

 

Facebook

Podglądacze ;)

Liczba wyświetleń stron

Prenumerata na Email

Where am I?

Ostatnio czytam

Ostatnio czytam
Podręcznik sztuki przetrwania - Raymond Mears