Weekendowy Partyzant

O ASG, militariach, survivalu i sprzęcie outdoorowym.

Raki na buty

Published by ross154 under , , on 00:28
Ostatnio mam mniej wolnego czasu więc wrzucę taką małą ciekawostkę/gadzet na zimę.
Wczoraj wypatrzyłem taki zimowy patent.
Oryginalne i kontraktowe nakładki na buty armii włoskiej.
Nakładki pomagają w poruszaniu się w ciężkich warunkach, takich jak śnieg, lód.
Wystarczy naciągnąć na buty. Materiał: silikon





militarne panie...

Published by ross154 under on 07:20
Dziś nieco bardziej kosmiczna pani...

Ekwipunek polarnika 2

Published by ross154 under , on 06:33

Buty - są najważniejszym elementem wyposażenia każdego turysty. Przede wszystkim muszą być wygodne i wytrzymałe. Powinny sięgać za kostkę, aby chronić ją przed skręceniem. Odpadają więc wszelkiego rodzaju adidasy i trampki. Można w nich co prawda pokonać wiele szlaków, jednak w razie załamania pogody praktycznie niemożliwe staje się bezpieczne kontynuowanie wędrówki. Takie buty natychmiast przemakają i są zazwyczaj bardzo śliskie.
Język butów turystycznych powinien być wszyty w cholewkę w całej swej długości - zapobiega to dostawaniu się do wnętrza buta kamieni, wody, gałązek itp. Powinieneś upewnić się, czy mocno zawiązany but pozostaje wygodny. Źle wykonany język po porządnym zasznurowaniu nie chroni nogi przed uczuciem ucisku od sznurówek.
Przed wyjściem w góry dobrze jest buty zaimpregnować, dzięki czemu w czasie deszczu nie będziemy mieli problemów z mokrymi nogami. Impregnaty do wszelkiego rodzaju obuwia można dostać w prawie każdym sklepie turystycznym już za 15 zł.
Buty muszą być idealnie dopasowane - noga w nich nie powinna poruszać się nawet o 1 milimetr. Kupując buty musisz sprawdzić czy będzie mieściła się do niego noga w grubej skarpecie. Nie możesz czuć ucisku w palce - przy mroźnej pogodzie odmrożenie masz prawie gwarantowane.

Ubranie - jest równie ważne jak buty. Nie zabierając ze sobą odpowiedni ciepłych ubrań możesz doprowadzić do wyziębienia organizmu. I nie chodzi o wypychanie plecaka górą swetrów, jeżeli mogą one nasiąknąć wodą i być zupełnie nieprzydatne. Wiadomo, że lepiej mieć ubranie kupione w sklepie turystycznym, a nie na bazarze. Jednak z drugiej strony jest cena. Nie każdego stać na ubieranie się w markowe stroje, tym bardziej, że są one naprawdę drogie. Jednak chodzenie po górach z peleryną przeciwdeszczową wykonaną z folii i kupioną za 3 zł może być niebezpieczne dla życia. W miarę możliwości kupuj więc ubranie porządne pamiętając, że będzie ono służyło znacznie dłużej niż zwykłe ubranie miejskie.
Jak zatem się ubierać? Przede wszystkim - warstwowo. Jest to sposób najwygodniejszy i najlżejszy. Przy zmianach pogody możesz odpowiednio regulować temperaturę i zapobiec zmarznięciu lub zagrzaniu. Przy samym ciele powinna być warstwa termoaktywna (np. koszulka z rhovylonu), umożliwiająca wydalenie potu do kolejnych warstw. Dobrym rozwiązaniem jest także założenie podkoszulki z najcieńszego polaru - 100.
Należy pamiętać, że bardzo popularna bawełna długo schnie, a mokra przylepia się do ciała i pochłania dużo więcej wilgoci niż materiały syntetyczne. Jeśli nie stać cię na zakup drogiej bielizny i chodzisz w bawełnie - pamiętaj, aby po przepoceniu koniecznie koszulkę zmienić na drugą.

Co na bieliznę? Gdy jest zimno - załóż bluzę z polaru 200. Należy tylko pamiętać, że polar nie zabezpiecza przed wiatrem. Jeśli nie masz polaru, dobrym rozwiązaniem jest sweter wełniany. Należy tylko pamiętać, że zmoczony staje się bardzo ciężki. Doskonałym uzupełnieniem ubrania byłaby kurtka z goretexu. Niewątpliwie jest to najlepsze rozwiązanie, ale nie oszukujmy się, nie każdego na to stać. Jeśli nie możesz pozwolić sobie na taki wydatek, a chcesz kupić nową, dobrą kurtkę, możesz kupić hydrotex. Według producentów, jest on nieprzemakalny, choć znacznie lepiej swoją rolę odgrywa goretex. Jednak jest on o niebo lepszy od zwykłych kurtek ortalionowych.
Pamiętaj o tym, że dopiero połączenie odpowiednich warstw może spełnić oczekiwania. Łączenie podkoszulek bawełnianych z goretexową kurtką jest wyrzuceniem w błoto co najmniej kilkuset złotych.
A co na nogi? Na pewno nie jeansy. Po pierwsze są niewygodne, po drugie - po zamoczeniu stają się niemożliwie ciężkie. Latem do chodzenia można z powodzeniem stosować spodnie z polaru 100, które zimą mogą służyć jako kalesony. Gdy jest ciepło do chodzenia po uczęszczanych szlakach turystycznych wystarczą krótkie spodenki. Gdy jednak wybierasz się w mało uczęszczane rejony, lepiej chodź w długich spodniach. Zdecydowanie lepiej jest przedzierać się przez gęste krzaki czy kosówkę. Zimą pamiętaj o tym, że polar nie jest wiatroodporny. Dlatego na warstwę wierzchnią stosuj materiały zatrzymujące wiatr. Polarowe spodnie mogą służyć także do spania. Nie zabieraj do tego żadnych piżam - niepotrzebnie tylko obciążasz swoje plecy.

Oprócz butów do chodzenia na codzień po górach, niezbędna jest druga para. Są dwie szkoły: albo zabiera się adidasy, w których ewentualnie można kontynuować wędrówkę (czego osobiście nie polecam), lub klapki-sandały, dzięki którym w czasie pobytu na polu namiotowym czy odpoczynku noga odpoczywa i swobodnie oddycha. Dodatkowym atutem tego rozwiązanie jest możliwość wejścia w nich pod prysznic nie ryzykując zarażeniem się chorobami skórnymi (jak wiadomo niezbyt często spotyka się sterylną czystość w łazienkach w schroniskach czy na kempingach).
Czapki - zarówno ciepła na chłodne dni, jak i czapeczka chroniąca przed słońcem. Zamiast tej ostatniej może być np. chusta (bandanka), która w razie potrzeby może także służyć jako ręcznik, temblak do podtrzymania np. złamanej ręki itp. Jej zastosowań jest chyba więcej niż obywateli byłego Związku Radzieckiego. Należy pamiętać, że przez głowę wydzielana jest bardzo duża ilość ciepła, sięgając nawet 70% całkowitej utraty ciepła przez organizm.
Rękawiczki - Latem przydatne są do przytrzymywania się zimnych zwykle ubezpieczeń stalowych (łańcuchy, klamry, drabinki). Ja używam rękawiczek typu kolarskiego, które nie zakrywają całych palcy, są jednocześnie idealne w przypadku używania kijków teleskopowych (nie ociera się skóra przy kontakcie z paskami kijka). Zawsze jednak należy mieć przy sobie także rękawiczki cieplejsze.
Zimą są niezbędnym elementem wyposażenia. Przed zimnem najbardziej chronią jednopalczatki. Są jednak one bardzo niepraktyczne. Moim zdaniem najlepsze rozwiązanie jest warstwowe. Najbliżej ciała rękawiczki z polaru 100, na to grubsze. Znowu przy zakupie rękawiczek należy pamiętać o przewiewności polaru. Nie zdejmuj zimą rękawiczek, nawet do przygotowania posiłku. Narażasz się w ten sposób na odmrożenia.
Skarpetki - oprócz cienkich skarpet należy zabrać ze sobą ze dwie pary skarpet grubych. I znowu, przy samej stopie powinna być warstwa oddychająca. Nie ma teraz żadnego problemu w zakupie dobrych skarpet. Na pierwszą, cieńszą skarpetę powinno założyć się grubą.
Kurtka przeciwdeszczowa - nie może być to jednak plastikowy płaszczyk sprzedawany w sklepach kioskach. Jeśli nie masz kurtki goretexowej, postaraj się o jakiś lekki anorak przeciwdeszczowy. Można za ok. 150 zł kupić niezłe kurtki Campusa czy Alpinusa wykonane z nylonu.
Folia na plecak - zabezpiecza przed zamoczeniem zawartości plecaka. Pamiętaj, że nawet najlepszy plecak może przemoknąć. Dla zabezpieczenia można (należy) go przed wyjazdem zaimpregnować.
Latarka - najlepiej czołówka. Mając taką latarkę mamy wolne ręce. Do latarki należy bezwzględnie zabrać dodatkowy komplet baterii (jak najlepszych) i zapasową żarówkę. Żarówki nie powinny być halogenowe - pożerają baterie w niesamowitym tempie. Moim zdaniem najlepsze są żarówki kryptonowe - świecą bardzo jasno i nie zużywają wielkiej (w porównaniu do halogenowych) ilości prądu.
Latarka powinna być pewna - nie możesz pozwolić, aby ze względu na panującą wilgoć chodzić po ciemku. Latarkę powinno się zapakować do plecaka na stałe i zabierać ją nawet na jednodniowe wypady. Latarka może służyć do ewentualnego wzywania pomocy - więcej o tym w części poświęconej bezpieczeństwu w górach.
Niektórzy uważają że zwykła, podłużna latarka może służyć do samoobrony, a podczas gotowania czy rozbijania biwaku można ją trzymać w zębach. Czy jest to praktyczne, niech każdy odpowie na to pytanie sam.
Gwizdek - przede wszystkim do wzywania pomocy, ale także do odstraszania dzikich zwierząt, pomoc w odnalezieniu zaginionej grupy itp.
Menażka, kubek, niezbędnik - ich zastosowania chyba nie trzeba tłumaczyć. Tylko jedna uwaga: moim zdaniem lepsza jest menażka harcerska niż wojskowa. Jest zazwyczaj lżejsza, lepiej się z niej je, no i łatwiej gotować w niej wodę. Przydaje się także kociołek. Jest idealny do gotowania nad ogniskiem, a także do przygotowania posiłku dla kilku osób. Garnki powinny dobrze przewodzić ciepło (aluminium, stal nierdzewna, tytan), być lekkie (aluminium - 3g/cm^3, tytan - 5g/cm^3, stal - 8 g/cm^3). Kubek powinien być metalowy - w nim czasem także gotuje się wodę. Jeśli chodzi o niezbędnik: obowiązkowa jest łyżka i nóż. Nóż i tak jest o obowiązkowym wyposażeniem każdego turysty, jednak mały nóż od niezbędnika także może się przydać, szczególnie przy przygotowywaniu jedzenia. Widelec nie jest obowiązkowy - może go zastąpić łyżka, jednak dużo przecież nie waży i warto mieć ze sobą.
Nóż - i to dobry, mocny i oczywiście ostry. Może przydać się dosłownie do wszystkiego. Nie trzeba brać osełki - dobrze ostrzy się na kamieniu. Jest po prostu niezbędny.
Zegarek, powinien być z budzikiem. Wychodzenie w góry koło południa mija się z jakimkolwiek celem.
Linka. Może służyć zarówno do suszenia ubrań, związywania drzewa na ognisko przed zniesieniem ze stromego zbocza, jak i w razie wypadku. Naprawdę się przydaje.
Nici, igły - o tym też nie można zapomnieć. Nawet jak masz mocny plecak, musisz liczyć się z tym, że w najmniej oczekiwanym momencie odpruje się pasek.
notes, pisaki
Zapalniczka, zapałki, zabezpieczone przed wilgocią! Warto mieć ze sobą własnoręcznie zrobione zapałki długopalące: zwykłą zapałkę owiń niewielką ilością waty, następnie polej parafiną ze świecy (także główkę zapałki). Przed zapaleniem zeskrob wosk z siarki. Takie zapałki palą się o wiele dłużej od zwykłych, dużo trudniej jest je zgasić i mają wyższy płomień. Przydają się przy rozpalaniu ognisk. Mogą też się przydać kostki spirytusowe (jak do kuchenek na stałe paliwo) lub rozpałka do grilla.
Kuchenka - idealnym rozwiązaniem wydaje się gazowa. Jednak nie na dwukilowe czerwone butle turystyczne, lecz małe palniki do butli jednorazowych. Osobiście polecam Camping Gaz - najłatwiej za granicą kupić butle tej właśnie firmy. Palnik powinien być wkręcany na butle, a nie wbijany, gdyż bez problemu można go zdjąć i kiedy trzeba założyć ponownie. Różnica w cenie jednej butli nabijanej i wkręcanej wynosi kilka złotych, ale komfort użytkowania i noszenia jest nieporównywalny.
Należy pamiętać, że zimne kartusze są dużo mniej wydajne, więc przed zimną nocą warto włożyć jeden do śpiwora, aby nie tracić niepotrzebnie gazu.
Kuchenki gazowe nie nadają się jednak na zimę. Ze względu na małą prężność gazu przy ujemnych temperaturach są mało wydajne, mogą także wystąpić problemy z rozpaleniem. Lepszym rozwiązaniem są kuchenki benzynowe, należy jednak przy nich szczególnie uważać.
Śpiwór - należy uważać, jaki się kupuje. Zasadniczo śpiwory można podzielić ze względu na materiał wypełnienia. Mamy więc śpiwory z naturalnego puchu i sztuczne. Każdy rodzaj ma swoje zalety i wady. Puch naturalny ma bardzo dobre właściwości izolacyjne, łatwo go skompresować i ma niewielką wagę. Łatwo jednak przyswaja wilgoć, tracąc przy okazji swoje właściwości izolacyjne. Z kolei śpiwory ze sztucznym wypełnieniem nie są tak wrażliwe na wilgoć, łatwiej jest je wysuszyć, no i są tańsze od puchowych. Śpiwory sztuczne są wypełnione warstwą włókien poliestrowych pokrytych cienką warstwą silikonu.
Przed zakupem śpiwora zastanów się, w jakich warunkach przyjdzie ci go używać. Zazwyczaj w górach trudno jest utrzymać śpiwór (jak i wszystko) całkowicie suche, dlatego moim zdaniem lepsze są śpiwory ze sztucznym wypełnieniem. Jeśli jednak zdecydujesz się na puch, pamiętaj, aby śpiwór transportować np. w foliowym worku. Przy zakupie zwróć też uwagę na stosunek puchu do pierza (drobne piórka zapewniają nadymanie się komór). Najlepsze są śpiwory ze stosunkiem 90/10.
Przy zakupie śpiwora należy też zwrócić uwagę na inne szczegóły: najlepszą formą śpiwora jest mumia. Śpiwór musi mieć kaptur, wielkość otworów (do ściągnięcia kaptura i wejściowego) powinna być regulowana linkami od wewnątrz, na zamek błyskawiczny powinna być przewidziana zakładka - tą drogą traci się wiele ciepła.
Zwracaj zawsze uwagę na zakres temperatur podany na etykiecie. Zazwyczaj podawane są cztery zakresy temperatur: minimalna - komfort - maksymalna, np. -10,-5,+10,+25 oznacza, że komfort spania przy idealnych warunkach założonych przez producenta są w zakresie -5 - +10 st. Celsjusza. Producent zakłada, że śpiący człowiek nie jest bardzo zmęczony, ma dobrą przeminę materii, nie śpi bezpośrednio na ziemi i jest osłonięty od wiatru. Dlatego lepiej zabezpieczyć się przed przykrymi niespodziankami i kupić śpiwór z pewnym zapasem temperaturowym. Gdy jest gorąco można śpiwór rozpiąć lub przykryć się nim jak kołdrą. Jeśli uważasz, że twój śpiwór nie jest dostatecznie ciepły, zamiast kupować od razu nowy, możesz spróbować go ocieplić. Kup polar (np. 200), uszyj z niego worek, który później wkładaj do śpiwora. Możesz wszyć z boku zamek błyskawiczny, aby było łatwiej do niego wchodzić, a dzięki temu będziesz też mógł go używać jako koca. Dobrze jest też w jakiś sposób zamocować go do śpiwora, abyś się nie zaplątał w czasie snu, np. poprzez wszycie rzepów wewnątrz śpiwora i na ociepleniu.
Karimata - jest uzupełnieniem śpiwora. Powinna zapewniać termiczną izolację od podłoża. O jakości karimaty nie świadczy ilość kolorów ani jej grubość. Dobra karimata powinna być wykonana z gąbki o zamkniętych porach, i być sprężysta. Dobrze by było, gdyby od spodu pokryta była folią NRC, która zabezpiecza przed oziębianiem.
Namiot - pamiętaj, że zazwyczaj namiot np. dwuosobowy jest faktycznie przeznaczony dla dwóch osób, ale nie przewidziano w nim miejsca na plecaki. Powinien mieć przedsionek - często trzeba przygotować posiłki w namiocie, np. podczas deszczu czy silnego wiatru, a gotowanie wewnątrz namiotu może być niebezpieczne. Tak więc przedsionek musi być odpowiednio duży. Ja osobiście używam namiotu trzyosobowego. Gdy idą dwie osoby namiot można rozłożyć do dwóch plecaków - w jednym szpilki i maszty, w drugim powłoka i tropik.
Namiot powinien mieć podklejane szwy, które zabezpieczają w większym stopniu przed przeciekaniem. Poza tym przed wyjazdem dobrze jest namiot zaimpregnować. Należy też zabrać ze sobą łatki - przydają się w razie rozerwania tropiku lub w przypadku przeciekania na szwach.
Mały plecak - przydaje się gdy planujemy wyjazd w góry z bazą w jednym miejscu. Zabieramy go wtedy na szlak, przydaje się przy chodzeniu po zakupy. Należy jednak pamiętać, że jest to dodatkowa waga i nie zawsze jest potrzebny.
Plecak - no właśnie: jaki plecak? Kupując plecak musisz go dopasować do wzrostu i budowy ciała. Inne są plecaki dla kobiet, inne dla mężczyzn. Plecak powinien mieć wygodny pas biodrowy, dobre mocowanie, możliwości przytroczenia bagażu na zewnątrz plecaka. Poza tym powinien być dwukomorowy - jest to zdecydowanie wygodniejsze rozwiązanie niż plecak jednokomorowy. Boczne kieszenie powinny być odpinane, aby z boku można było przypiąć np. karimatę lub namiot. I jeszcze jeden szczegół: lepsze dla kręgosłupa są plecaki ze stelażem wewnętrznym.
Przy okazji: waga plecaka z wyposażeniem nie powinna przekraczać 20% masy ciała.
Apteczka - a w niej musi się znaleźć miejsce na: witaminę C, multiwitaminę, rutinoscorbin, plastry z opatrunkiem, węgiel, wapno, gaza, bandaże - zarówno opatrunkowe jak i elastyczne; 2 rozmiary, spirytus, scorbolamid, chlorchinaldin, leki przeciwbólowe, np. Ibuprom, aspiryna, zapalniczka, świeczki, folia NRC, agrafki, chusta trójkątna,maść znieczulająca, coś przeciw gorączce, środek przciw rozwolnieniu (np. nifuroksazdyd), krem z filtrem UV - w górach jest najwyższy współczynnik promieniowania ultrafioletowego, leki które bierzesz zawsze - ich weź trochę więcej niż liczba przewidywanych dni w górach - pobyt może się przedłużyć, a nie zawsze można dokupić odpowiednie leki.
Jeśli wyjeżdżasz za granicę do krajów, gdzie opieka medyczna nie stoi na najwyższym poziomie, dobrze jest zabrać ze sobą dwie strzykawki i igły nr 9. Niedawno na Słowacji mój kolega musiał odwiedzić szpital, a warunki w nim odbiegały nawet od naszych prowincjonalnych przychodni.
Dokumenty - czyli paszport, legitymacja studencka/szkolna, ubezpieczenie (w kraju NIEZBĘDNA jest książeczka usług medycznych, natomiast wyjeżdżając za granicę MUSISZ się ubezpieczyć) - w przeciwnym wypadku ewentualne koszty leczenia mogą wprowadzić cię w poważne długi. W niektórych krajach płatna jest także akcja ratownicza służb górskich.
Jadąc za granicę nie trzeba brać dowodu osobistego (chyba że nie jesteś do siebie podobny na zdjęciu w paszporcie - ale wtedy powinieneś wymienić paszport na nowy), natomiast powinno się przed wyjazdem zrobić kserokopię strony ze zdjęciem i danymi z paszportu. Ułatwia to pomoc konsulatu w przypadku zaginięcia paszportu.
Przydają się także europejskie karty rabatowe (np. EURO<26), dzięki którym możesz taniej zjeść, przenocować, zobaczyć muzeum czy jechać koleją. Jednak UWAGA! Zasadniczo polskie legitymacje szkolne czy studenckie nie uprawniają do zniżek na kolei czy autobusach. Do tego potrzebne są międzynarodowe legitymacje studenckie (np. EURO<26 STUDENT).
Nie trzeba brać ze sobą większej gotówki. W większości krajów można pobierać pieniądze z bankomatów polskimi kartami płatniczymi, co często bardziej się opłaca (nawet po doliczeniu prowizji) niż wymiana w kantorach. Nie można jednak polegać tylko na kartach, warto mieć ze sobą także pewną ilość dolarów lub marek. Jeśli zabierasz ze sobą karty - dobrze mieć dwie karty, dwóch banków działające w dwóch różnych systemach, np. MasterCard i VISA. Są kraje, gdzie bardzo popularna jest VISA, a bankomatów akceptujących MasterCard trzeba szukać cały dzień (i, oczywiście odwrotnie). O ile karty elektroniczne (VISA Electron, czy Maestro) są akceptowane w praktycznie każdym bankomacie (choć i z tym bywa różnie), to są miejsca, gdzie w sklepach mają terminale wyłącznie mechaniczne i z płaceniem kartą możesz się pożegnać.
Aparat fotograficzny - zawsze warto powspominać wspaniałe wypady w góry. Jednak odradzam branie kamer: jest to droga impreza, łatwo uszkodzić, gdy ktoś ukradnie będzie to dużą stratą. Poza tym turyści niechętnie patrzą na gości łażących z kamerami. Jest to z pewnością uraz po widokach panienek w szpilkach wjeżdżających na Kasprowy i filmujących miejsca, które zdobyły.
Mapy - powinny być jak najdokładniejsze, kompas. Nie trzeba ubezpieczać się w GPS-y, szczególnie w górach europejskich. W lasach i tak trudno jest dostać się w sygnał z trzech satelit, natomiast mając dokładną mapę i kompas powinieneś bez problemu (o ile umiesz się nimi posługiwać) rozpoznać miejsce swojego pobytu.
Termos - najlepiej metalowy, ok. 1 l, bez wkładu ceramicznego. Powinna być możliwość nalewania do kubka bez całkowitego odkręcania korka. Należy uważać, aby nie zgnieść - gdy ścianki termosu zostaną zwarte, traci on swoje właściwości.

Pakując plecak pamiętaj, aby równomiernie rozkładać ciężar, na wierzchu kłaść rzeczy, które mogą przydać się podczas wędrówki: kurtka przeciwdeszczowa, coś ciepłego, jedzenie, picie. Środek ciężkości plecaka powinien znajdować się jak najbliżej pleców, a pas biodrowy powinien leżeć na wysokości początku pośladków, a nie na udach ;-)))

Ekwipunek polarnika

Published by ross154 under , , , on 06:32
Ekwipunek wyprawy

Maksymalna waga pulek – 40 kg
Maksymalna waga plecaków: Część męska – 15 kg (plus pulki) Część damska – 20 kg (bez pulek)


Sprzęt indywidualny

Droga
- Narty Ski – tourowe (Volki lub Head)
Wiązania turowe (Silvretta lub Marker)
Kijki narciarskie (nie teleskopowe)
- Foki do nart – colltex
- Plecak - min 65 l
Pulki (Fjellpulken) + uprząż do pulek - tylko reprezentacja męska
- Termos metalowy - 1l

Obóz
- Namioty 2- osobowe z fartuchami śnieżnymi (Alpinus - Expedition II, Marabut – Tengri) + namiot Pawła z serii Alpinus weekend (nie do rozbicia podczas sztormu) **
- Śpiwór z puchu naturalnego –1300g (do – 30 ° C)
Karimata dwuwarstwowa
Alumata
Botki puchowe namiotowe
- 2 kuchenki benzynowe na 5 osób ( Primus Multifuel i MSR) + „awaryjna” kuchenka gazowa ***
Garnki
Termosy jedzeniowe
Kubki termiczne
Sztućce (zazwyczaj tylko łyżki)

Ubranie
Komplet przeciwwiatrowy - kurtka + spodnie
- Komplet polaru 100 – bluza + spodnie
- Komplet polaru 200 – bluza + spodnie
- Komplet polaru 300 – bluza (zamiennie kurtka puchowa) + spodnie
Komplet bielizny przeciwpotnej
- Buty skorupowe „Koflach”
Ochraniacze przeciwśnieżne
- Skarpety grube – 3 pary
- Skarpety cienkie – 3 pary
Bielizna (wedle uznania)
- Rękawice robocze drelichowe lub z cienkiego polaru 5 – palczaste
- Rękawice windstoperowe 5 – palczaste
- Rękawice narciarskie 5 – palczaste
- Rękawice przeciwwiatrowe 1 – palczaste
Czapka polarowa
Czapka uszatka
Windstoperowa maska na twarz
Gogle narciarskie dwuszybkowe

Arsenał antymisiowy
- Sztucer „Mauser”
- 20 pocisków przeciwmisiowych
- 5 pocisków reniferowych tzw. „straszaków”
Pistolet sygnałowy
- 9 rakiet sygnałowych
- Ogródek petardowy – 5 kompletów petardowych (linka + petarda z zestawem do mocowania)

Niezbędne drobiazgi
- Zestaw do naprawy sprzętu (kombinerki, śrubokręt, taśma samoprzylepna zwykła i wzmocniona do łatania namiotów)
- Papier toaletowy 5 rolek
- Zapałki sztormowe (15 paczek)
- Zapalniczka (4 sztuki)
Świeczka do smarowania nart
Ołówek
- Dratwa, nici dakronowe
- Igły, nici zwykłe
- Rep – 15 m
- Preparat WD 40 do czyszczenia sztucera i rakietnicy
Scyzoryk
Termometr

Inne
Dwa czekany
Trzy komplety raków
- Lina – 25m
Zapasowe wiązanie do nart
- 4 butelki paliwowe MSR (0,6 l i 0,9 l)
Łopata


Rady mądrych ludzi, których nie posłuchaliśmy
* Namioty typu igloo, mimo że na silnym wietrze spisują się bardzo dzielnie, ma polarnym szlaku są co najmniej niewygodne. Przydają się tu namioty znacznie obszerniejsze (typ tunelowy) z dobrym systemem wentylacji (bardzo ważne), w których można swobodnie gotować, pakować plecaki a nawet zrobić k.... (jeśli ma się dużą przybudówkę). Zajrzyjcie do ofert firm Helsport i Hilleberg.

** Zimą w Arktyce oprócz mrozu najbardziej dokucza wilgoć. Nasze puchowe śpiwory ciągnęły wodę jak gąbki. Sprawdzają się tu natomiast śpiwory ze sztucznego puchu. Warto zainteresować się Ajungilakami.

*** Za kołem zimą tylko benzynówki ! O niebo wydajniejsze, szybsze, bardziej niezawodne niż palniki gazowe. Na gazie można zagotować wodę ze śniegu roztopionego wcześniej na palniku benzynowym.

Wyposażenie Asgeja

Published by ross154 under , , on 06:00
Zbieram się zbieram i nie mogę się zebrać. Planuje wrzucić tutaj swoje wyposażenie z uwzględnieniem umiejscowienia danej rzeczy, czasu działania oraz warunków klimatycznych.
Na razie wrzucam materiały jakie udało mi się znaleźć w sieci.

Wybierając się do lasu trzeba pamiętać o wielu rzeczach. O czym myślimy najpierw? Naturalnie o terenie, w którym chcemy przebywać. Najlepszy jest gęsty, dziki las w górzystym terenie. Nie musi być wielki, wystarczy mała dolinka lub najlepiej wąwóz. Teren powinien być trudno dostępny dla osób niepożądanych, nie za blisko dróg i szlaków. Bywają takie obszary leśne, do których nawet pracownicy leśni rzadko zaglądają. I o coś takiego nam właśnie chodzi. Zezwolenie i przyjazne kontakty z leśnikami bardzo się przydadzą, bo mandaty jak wiadomo są rzeczą przykrą...
Powinniśmy też wiedzieć czy woda, z której będziemy korzystać jest zdatna do picia. Po takim wstępnym przygotowaniu możemy pomyśleć o szczegółach.

Zajmijmy się teraz rzeczą, która jest najważniejsza, czyli ekwipunkiem. Przedstawiona jest tu wersja wyposażenia, jaką każdy może u nas w Polsce zdobyć i jaka na tego rodzaju eskapady jest najlepsza. Można oczywiście ograniczać ilość sprzętu zabieranego do lasu do minimum, ale na to przyjdzie czas gdy nabierzemy doświadczenia w survivalowym bytowaniu.
Tak więc zacznijmy od podstawowych rzeczy jaką jest bielizna. Warto jedynie tu zaznaczyć, że jest to ekwipunek na ciepłą porę roku.

Chyba najważniejsze są nogi, zacznijmy więc od skarpet. Muszą być bawełniane lub wełniane, nigdy elastyczne. Muszą być dobrane wielkością i kolorem. Wiadomo, że pranie jest utrudnione a jasne skarpety nawet po długim praniu w zimnej wodzie nie wyglądają dobrze. Powinniśmy mieć ich trzy pary. W jednej chodzimy, druga schnie, a trzecia jest w zapasie. Pranie w survivalowych warunkach to wielokrotne moczenie, a następnie wyciskanie. Robiąc to codziennie (jeśli jest to możliwe) posłużą nam przez długi czas.

Slipy - podchodzimy do nich jak do skarpet, również potrzebne są trzy pary bawełnianych, wygodnych. Pierzemy jak skarpety. Zabieramy trzy ciemne koszulki bawełniane. Jeśli jest ciepło to nam wystarczą za okrycie, a gdy temperatura spadnie możemy ubrać nawet wszystkie, aby stworzyć dużą ilość warstw. Będzie nas to chronić przed utratą ciepła. W wypadku prania postępujemy jak z resztą bielizny.

Higiena jest bardzo ważna, ubranie leżące najbliżej ciała musi być utrzymywane w odpowiedniej czystości - inaczej można się spodziewać przykrych następstw. Najmniej groźne są tu otarcia lub odparzenia. Pierzemy i zmieniamy jeśli jest tylko okazja. Z własnym ciałem postępujemy tak samo. Myjemy się przy każdej okazji, a w czasie długiego marszu dobrze jest umyć stopy także w południe. Później można je natrzeć talkiem, co zabezpiecza przed otarciem.

Teraz coś o butach. Właściwie każde skórzane obuwie na protektorowanej podeszwie jest dobre. Jednak zalecane są buty wysokie, ponad kostkę, sznurowane, typu "Traper". Dobrze by było, aby język był przyszyty nie tylko w swojej dolnej części do buta ale również bokami. Zabezpiecza to dodatkowo przed dostawaniem się do środka kamieni, a poza tym ogranicza dostawanie się tam wody.

Zakładając, że wybieramy się do lasu w lecie bardzo dobre są amerykańskie buty dżunglowe tzw. "Rangersy". Jest to kombinacja skóry i brezentu dzięki czemu noga oddycha. Są one na głębokim protektorze, który znakomicie trzyma się podłoża. Należy unikać adidasów i tego typu obuwia z uwagi na złe trzymanie nogi, zbyt małą wytrzymałość i brak właściwego protektora. Po paru dniach w wilgotnym terenie mogą one się podrzeć lub porozklejać. "Rangersy" mają dodatkowo ten plus, gdy przemokną błyskawicznie schną przy ogniu a nawet na słońcu. Wysoki but sznurowany zabezpiecza nogę przed zwichnięciem oraz przedostawaniem się do buta kamyków lub igieł sosnowych itp.

Buty skórzane należy dobrze zaimpregnować. Na rynku jest parę specyfików do tego służących ale jest też sposób domowy. Topi się zwykłą białą świecę w garnku (puszcze) i dodaje oleju jadalnego w stosunku mniej więcej 1/1. Trzymając but w jednej ręce nad palącym się gazem w kuchence nakładamy np. pędzlem tę ciecz na rozgrzaną już skórę. Trzeba uważać aby nie przegrzać lub wręcz nie spalić buta. Smarujemy cały but zwracając szczególną uwagę na szwy. Mieszanina pod wpływem temperatury wsiąka w skórę. Powtarzamy tę czynność trzy razy. Taki przysposobiony but przez długi czas będzie nieprzemakalny.

Spodnie są nie mniej ważne niż buty. Na pewno nie mogą to być spodnie typu jeans lub sztruksowe czy wełniane. powinny być przewiewne, wytrzymałe oraz szybkoschnące, co w przypadku polskich spodni wojskowych jest problemem. Kolor też jest ważny. Spodnie powinny być ciemne i pomagać w maskowaniu. Powinny mieć też dużo obszernych kieszeni, które zawsze się przydadzą. Nogawki zakończone są sznurówką, która zawiązana zapobiega wychodzeniu ich z buta. Do spodni należałoby dokupić bluzę tego samego typu. Powinna być obszerna i posiadać kieszenie.

Ukrywając się w tym ubraniu wśród liści jesteśmy praktycznie niewidoczni. Nie należy zapominać o nakryciu głowy. Może to być czapka lub kapelusz lub nawet ciemna chusta. Różne świństwa spadają z drzew lub krzewów choćby kleszcze, dobrze więc się zabezpieczyć, a w czasie deszczu dzięki daszkowi - nie będzie nam zalewać oczu.

Skomponowaliśmy zatem ubranie, w którym można swobodnie się poruszać i dzięki niemu możemy pozostać niezauważeni. Jednak bywa czasem zimno, trzeba więc zaopatrzyć się także w cieple rzeczy. Może to być bluza bawełniana, w ciemnym kolorze, ciepła kamizelka np. kamuflaż, gruba koszula flanelowa itp. Nie należy zapominać o kolorystyce całego ubrania. Musi być jak najbardziej maskujące, zlewające się z otoczeniem. Swetry lub polary nie są specjalnie polecane, gdyż strasznie czepia się ich igliwie i długo schną. Lepsze są już ewentualnie dwie flanelowe koszule.

Od deszczu zabezpieczamy się skafandrem - byle długim (za kolana) wtedy woda skapuje wprost na ziemię, a nie moczy nam nóg. Może to być też peleryna typu "poncho". Jest może trochę krótka, ale za to na pewno nie przemoknie i jest w stanie okryć niewielki ekwipunek na naszych plecach. Może również posłużyć jako dach na biwaku lub płachta na której będziemy spać. Spełnia więc parę funkcji, a poza tym złożona mieści się w kieszeni.


Teraz zajmiemy się inną częścią ekwipunku.
Po pierwsze, konieczny jest śpiwór. Zasadniczą sprawą jest to, aby był on ciepły i nieprzemakalny. Wie o tym każdy, kto rano obudził się zmarznięty w mokrym śpiworze. Poza tym gdy jest on mokry - dużo waży i utrudnia nam marsz. Powinien też zajmować mało miejsca; dobrze jeśli jest w kolorach maskujących. śpiwory puchowe nie są specjalnie polecane, są mało poręczne. Sztuczny wypełniacz jest równie ciepły, a mniej kłopotliwy niż puch - choćby w czasie prania. śpiwory spełniające nasze wymogi są osiągalne - tak jak i inne rzeczy o których tu mowa - w sklepach sprzedających tzw. ekwipunek wojskowy, elementy umundurowania oraz w dobrych sklepach turystycznych.

Jeśli jesteśmy już ubrani i mamy w czym spać trzeba pomyśleć o sprzęcie, który ułatwi nam życie w lesie. Ważny jest dobry pas, na którym nosimy sprzęt osobisty. Raczej nie używamy pasów skórzanych lecz brezentowe, są zdecydowanie lepsze.

Najważniejszy na pasie jest nóż, Powinien być trwały, wielofunkcyjny i poręczny. Nie może to być maczeta choćby ze względu na to, że niewygodnie będzie się nią jadło, za to zbyt mały nóż nie przyda się do rąbania drewna ani do wykopania dołka w ziemi. Ostrze noża powinno być grube i szerokie, dobrze jeśli u góry znajduje się piła, część tnąca powinna być zaokrąglona, co polepsza właściwości noża. Jeżeli chodzi o pochwę noża, musi być ona wytrzymała, należy więc zwrócić uwagą na jej wykonanie.

Do pasa przyczepiamy też manierkę. Jej pojemność powinna wynosić ok. jednego litra. Do tego samego pasa przytroczyć należy również chlebak, który, służyć będzie do noszenia podstawowych rzeczy: latarki, porcji żywności, map, peleryny oraz drobnego sprzętu, który wykorzystujemy w lesie. W chlebaku lub w osobnej małej i sztywnej ładownicy nosimy zestaw do udzielania pierwszej pomocy: opatrunek osobisty , plaster , coś do dezynfekcji. Jest to osobisty zestaw opatrunkowy. Zasadniczą apteczkę nosimy w plecaku i prócz opatrunków, środków odkażających mamy tam środki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe itp.

Jeśli na naszym pasie jest trochę więcej sprzętu - to aby on nam nadmiernie nie ciążył i nie obsuwał się w dół - polecane jest dokupienie szelek, które odciążą go i utrzymują we właściwym położeniu.

Jeśli chodzi o plecak to zakładając, że ma on właściwy kolor to może być każdy, byle bez zewnętrznego stelaża. Bowiem jeśli taki stelaż się złamie, co w ciężkich warunkach jest to bardzo możliwe, staje się on przekleństwem w czasie marszu. Miękki plecak może służyć jako poduszka, coś do siedzenia i znakomicie układa się ~ na plecach, pod warunkiem, że jest prawidłowo spakowany. Plecak nie może być za duży, bo w czasie marszu przez las zawadzać będzie o gałęzie. Poza tym rasowy survivalowiec nie potrzebuje zbyt dużo sprzętu.

Do plecaka pakujemy: apteczkę żywność, ubranie, śpiwór, pelerynę przeciwdeszczową, naczynia do gotowania, niezbędnik, przybory do szycia, zapas wody.

Co jeszcze jest niezbędne w czasie pobytu w lesie? Mapa terenu, w którym będziemy się poruszać i busola. Jeśli finanse na to pozwalają, na pewno dodatkowo bardzo nam się przyda odbiornik GPS. Nie jest on jednak konieczny. Przydaje się też gwizdek, którym można przekazywać sobie sygnały lub wezwać pomoc. Potrzebny jest również mały scyzoryk do precyzyjnych prac.

Bardzo ważne są zapałki, np. sztormowe. Należy je odpowiednio zabezpieczyć przed wilgocią i nosić przy sobie - blisko ciała. Najlepiej zamknąć je w szczelnym pudełku np. po filmie fotograficznym i jeszcze - dla pewności owinąć w folie. Zapalają się w każdych warunkach. Każdy powinien mieć przy sobie parę metrów cienkiej linki oraz trochę cienkiego drutu. Na pewno się przydadzą. Tak więc mamy już wszystko co przyda nam się w trakcie parodniowego, survivalowego wypadu do lasu.

Właściwie nic więcej nie będzie nam już potrzebne. Każda zbędna rzecz powiększa tylko "puste" kilogramy, które nosimy na własnych plecach. Nie należy silić się na jakieś oryginalne, skomplikowane i nie zawsze potrzebne elementy ekwipunku. Wszystko czym dysponujemy ma być proste i funkcjonalne. Z biegiem czasu każdy survivalowiec dojdzie do perfekcji w kompletowaniu potrzebnego sprzętu i nie musi to być dokładnie wszystko to, co właśnie zostało zaproponowane. Każdy dostosuje sprzęt do własnych potrzeb. Doświadczenie nauczy co jest faktycznie niezbędne, a czego brać nie trzeba. Warto pamiętać, że wyposażenie zależy również od czasu trwania wyprawy, terenu w jaki się wybieramy, pogody, pory roku, naszych możliwości, ilości ludzi, którzy z nami będą.
Jednym słowem sprzęt jest ważny i pomocny, ale jaki i ile mamy go mieć zależy tylko od nas i naszego doświadczenia.

Podsumowując zatem, do ekwipunku survivalowego należy zaliczyć:
właściwe ubranie, bieliznę, buty , coś chroniącego od deszczu,
odpowiedni plecak, chlebak, pas, szelki,
nieprzemakalny śpiwór, pelerynę przeciwdeszczową,
nóż, przybory do gotowania, sztućce, manierkę,
busolę, mapy, (ew. gps)
żywność,
apteczkę,
oraz kilka drobiazgów takich jak: zapałki, scyzoryk, gwizdek, linka, drut, latarka.
Jest to zestaw, który na pewno się przyda. Nie jest to zestaw minimum, ale redukcją sprzętu zająć się można dopiero wtedy, gdy nabierzemy doświadczenia.


opracowal HAKAT - www.wojskopolskie.prv.pl

Wiązanie dla nart śladowych

Published by ross154 under , on 07:34
Wczoraj w sklepie Podróżnika w Warszawie znalazłem wiązanie do nart dla zwykłych butów.



Podstawowe informacje o ECWCS GEN III

Published by ross154 under , , , , , on 12:10
Dziś dzięki uprzejmości Sisiego umieszczam opis ECWCS GEN III.
ECWCS (wymawiaj: ekłeks) tj. Extended Cold Weather Clothing System to system odzieży, mającej chronić żołnierza w mokrych bądź zimnych warunkach pogodowych, wynaleziony w USA. Obecnie w użyciu 3cia generacja. Zaprojektowany dla temperatur od około +4 do -50 stopni C)
System tworzy 7 warstw, na które składa się 12 różnych ubiorów.

Tu jest wszystko mówiący link opisujący całość.



GEN III ECWCS

Level I: Light-Weight Undershirt & Drawers


Lekkie kalesony i koszulka z długimi rękawami.

Odprowadza nadmierny pot i wysusza szybciej skórę po zamoczeniu się, zabezpiecza przed skutkami zimna i przewiewności munduru. W rękawach otwory na kciuki pomagają przy zakładaniu kolejnych warstw munduru - zimą dodatkowa ochrona dłoni.


















Level II: Mid-Weight Shirt & Drawers


Kalesony i koszulka średniej grubości z długimi rękawami i rozpięciem na suwak pod szyją i stójką.
Stworzony został na bazie Polartecu Power Dry grubego kraciastego wzoru stwarzającego dodatkową osłonę i zwiększoną powierzchnię ocieplającą.
Dodatkowa warstwa zabezpieczająca przed zimnym wiatrem zimną pogodą. Zakłada się ja na pierwszą warstwę (podnosząc komfort podczas zimniej pogody), bądź jako pierwszą. Tak samo jak pierwsza warstwa, odprowadza nadmiar wilgoci z ciała, pozostawiając ciepło.















Level III: High-Loft Fleece Jacket

Podstawowa bluza polarowa zakładana na mundur.
Warstwa zewnętrzna ochronna.
Wykorzystany materiał to Polartec Thermal Pro z długim włosiem zapewnia on doskonałą izolację termiczną i wysoką oddychalność materiału tworząc niejako powietrzne kieszenie gdzie powietrze jest rozgrzewane przez ciało dzięki temu potęguje ciepło. Zaletą niejako całego systemu jest że bardzo szybkie schnięcie (zgadam się w 110%), zwiększenie uczucia ciepła i wzmocnienie tego efektu przy wykorzystaniu poprzednich warstw.















Level IV: Wind Jacket

Kurtka wiatrówka.
Warstwa zewnętrzna ochronna. Stworzona do noszenia z podstawowymi warstwami chroniąca przed wiatrem i piaskiem bądź osobno wprost na mundurze. Kurtka ta jest najniższą warstwą ochronną zewnętrzną zoptymalizowaną na przesiąkanie i oddychanie materiału. Stworzona z MILLIKEN nylonu spandexu z wykończeniem wodoodpornym. Przede wszystkim stworzona została po to by zakładać ją na warstwę 3 zwiększając odporność na przewiewność polaru i chroniąc przed wiatrem i piaskiem. Całość wyposażona w suwaki i lekkość materiału zapewnia komfort i zmniejsza obciążenie noszącego. Przeznaczona do noszenia pod kamizelką.
Dobra do noszenia w suchych godzinach wieczornych lub tam gdzie mamy do czynienia nie z temperaturą a z samym wiatrem i unoszącym się piaskiem.










Level V: Soft Shell Cold Weather Jacket & Trousers

Lekka warstwa zewnętrzna ochronna na chłodne warunki pogodowe składająca się z kurtki i spodni.
Stworzona z wytrzymałego, oddychającego wodoodpornego materiału. Warstwa ta składająca się z kurtki i spodni stworzona specjalnie do noszenia w chłodnych i wilgotnych warunkach pogodowych, jako lekka osłona zewnętrzna łącząc ją pozostałymi warstwami można wzmocnić efekt ochrony przed wilgocią i zimnem.
Kurtka i spodnie zapewniają maksymalny komfort podczas noszenia i poruszania się nie ograniczając ruchów a lekka waga nie męczy osoby noszącej a suwaki i zapięcia zrobione są tak by ich używanie nie wymagało ściągania rękawic.










Level VI: Extreme Wet/Cold Weather Jacket & Trousers


Ciężka warstwa zewnętrzna ochronna na ekstremalnie mokrą i wietrzną pogodę składająca się z kurtki i spodni. Zrobiona z 2 warstwowego GORE-TEXu bazującego na GORE-TEX Paclite. Jest o 50% lżejszy od swojego poprzednika z GEN II.
Kompletnie odporny na deszcz i wiatr zachowując odpowiednio oddychalność materiału i skutecznie usuwa nadmiar wilgoci spod munduru co przyczynia się do jego szybkiego schnięcia. Oczywiście nadal zachowana jest redukcja odbitego promieniowania podczerwonego co przyczynia się do jego znacznego przeżycia.

















Level VII: Extreme Cold Weather Parka & Trousers


Ciężka warstwa zewnętrzna ochronna przeznaczona do użytku na terenach zimnych, mokrych, wietrznych gdzie przeważa statyczna praca (np. warta) albo po prostu bardzo złe warunki atmosferyczne.
Zewnętrzna warstwa kurtki i spodni zrobiona jest z wodoodpornego materiału oraz warstwy wysoce izolującej PrimaLooft Sport czyniąc ją wysoce odporną i oddychającą sprawiając że kurtka i spodnie dają uczucie ciepła nawet jeżeli zostały przemoczone zapewniając komfort i odporność w ekstremalnie chłodnych i nie sprzyjających warunkach zwłaszcza przy operacjach statycznych.














Reasumując:

Cały system: Składa się w z 7 warstw przeznaczony do użytku w temperaturach od –40’C do 16’C (od -40ºF do +60ºF).
Waga: Całość jest lżejsza od poprzedniego systemu o 25%.
Wielkość: 30% mniejsza gabarytowo od poprzedniej generacji ECWCS.
Rozszerzenie: Powiększony zestaw o dodatkowe 4 warstwy.
Giętkość systemu: Całe 7 warstw jest w pełni dynamicznym systemem gdzie użytkownik sam decyduje o doborze ubioru i warstw według własnej tolerancji klimatycznej.
Maskowanie: dodano maskowanie poprzez zastosowanie materiałów nie odbijających promieniowania podczerwonego.
Integralność: W pełni integruje się z mundurem, ekwipunkiem oraz kamizelkami.
Innowacyjność: Wysoce zaawansowane materiały, technologia wzornictwa i konstrukcji


Źródło: http://kct.p2a.pl/viewtopic.php?id=182

Jeszcze raz o zmyleniu przeciwnika

Published by ross154 under , , on 11:41
Jakiś czas temu na pewnym milsimie udało mi się „zastrzelić” przeciwnika bez oddania strzału. Zauważył mnie wcześniej ale zmyliła go moja czapeczka i ogranicznik ognia (czubek od G36 został wzięty za czubek od L85), sądził że to jego kolega i na pewniaka wszedł mi pod lufę.
O takim zmyleniu przeciwnika pisałem już kiedyś.

Trochę więcej o nartach

Published by ross154 under , on 05:56
Dziś załączam obiecane wcześniej informacje jakie wyszukałem na temat nart biegowych w internecie.

Generalnie rozróżniamy narty biegowe i śladowe. Te pierwsze przeznaczone są raczej dla zawodników - są zdecydowanie cieńsze id nart śladowych i można na nich jeździć tylko na przygotowanej trasie. Dla amatorskiego biegania, czy też chodzenia bardziej przydatne są narty śladowe. Są one zdecydowanie szersze od biegowych, choć daleko im do szerokości zjazdówek, (nie mówiąc już o skokowych). Dzięki temu jesteśmy praktycznie niezależni - możemy poruszać się na nich w dowolnym terenie.
Szukaj nart z szerokością przodów od 51mm wzwyż. Te powinny się dobrze sprawdzać tam gdzie jeszcze nikt nie biegał.Od 51 do 55mm, to będą narty uniwersalne - śladowo/biegowe.
Z reguły w połowie ślizgu mają łuskę, dzięki której zapobiegamy cofaniu się nart przy poruszaniu się do przodu. Należy w takim przypadku użyć jedynie parafiny na przody i tyły nart, zostawiając łyskę nienasmarowaną.

Ogólnie uznaje się że:
- biegówki: szer <> 50mm (55-70mm); brak profilu lub profil "dodatni" (najwęższe miejsce pod butem); łuska; turystyka w terenie nizinno-pagórkowych; wiązania NN75, NNN/SNS BC
- BC to śladówki ze stalową krawędzią na trudny teren pagórkowy;wiazania NNN BC/SNS X-Adv, lekkie telemark 3pin (np. SuperTelemark)

Oznaczenia nart
Spotyka się liczbowe oznaczenia twardości według zasady: im twardsze, tym wyższy numer.
Stosowane są też oznakowania literowe: "S" (soft) - miękkie; "M" (medium) - średnie; "H" (hard) - twarde.
Narty biegowe podzielono na cztery grupy, według kryterium ich zastosowania:
S - narty wyczynowe;
A - narty sportowe;
L - narty turystyczne, śladowe;
I - narty o specjalnym przeznaczeniu.

Narty do uprawiania techniki łyżwowej są twardsze i posiadają wzmocnione krawędzie.
Oznaczone są zwykle napisem "skating".
Bardziej elastyczne narty klasyczne poznamy po hasłach "classic" lub "diagonal".
Oznaczenia te dotyczą jednak tylko nart wyczynowych i sportowych.

Długość nart
Styl klasyczny: Narty powinny sięgać do początku nasady kciuka ,przy wyciągniętej do góry ręce .
Dopuszczalna różnica(-5 cm) dla wyczynu oraz nie mniej niż 10 cm powyżej wzrostu dla początkujących.
Styl dowolny - skating : Stosuje się narty o długości 10- 15 cm powyżej wzrostu. Dopuszczalne odchylenie na minus do 5 cm w zależności od budowy i stopnia wytrenowania narciarza.
Przy doborze długości nart należy uwzględnić wagę narciarza korzytsając z tabel odpowiednich dla danej narty.
wg zasady:
długość nart = wysokość narciarza + 1/2 ciężaru ciała - (8-12) cm
Na przykład przy wzroście 175 cm i wadze 70 kg otrzymujemy:
175 + 35 - (8-12) = 198-202 cm

Narty dobieramy tak, żeby po włożeniu kartki papieru pod narty, stojąc równomiernie na nich można ją było wyciągnąć z wyczuwalnym oporem. Jeśli wyciągniemy kartkę bez trudu - za twarde; jeśli wcale - za miękkie.

Wiązania
W sumie jest to najważniejszy element. Ideałem byłby wiązania do których pasowałby zwykłe wojskowe trepy. Są nawet takie wiązania… teoretycznie bo trudne dostania, poza tym są ciężkie.

Były więc wiązania Kandahar Cable Binding, polskie wiązania typu Zryw.
Obecnie produkuje się Rottefella Nato 100 lub 120 , amerykańskie Ramer military,
W swoich nartach zrobiłem sobie własne wiązania, tzn do wiązań NN75 dodałem gumowe pasy z haczykami które trzymają but za piety, do spokojnego „biegania” wystarczają.

Znacznie łatwiej dobrać wiązania „cywilne”
Do sprzętu biegowego:
to idealny sprzęt, kiedy jedziemy na przygotowane trasy czerpać przyjemność z zimowych przebieżek bez obciążenia. Może służyć także w wędrówkach po zaśnieżonych leśnych drogach. Wyzwaniem będzie wybieranie się w nim na zupełnie dziewicze tereny, lub jazda z ciężkim plecakiem - buty okażą się za miękkie, a narty za wąskie.
W tej klasie sprzętu są trzy najpopularniejsze rodzaje wiązań:
• Nordic 75 "kaczy dziób" - trzy bolce wystające z płytki wiązania wchodzą w trzy otwory w bucie, ramka z góry dociska całość, coby nie wypadło. Na narcie, na wysokości obcasa montuje się jeszcze podpiętek zgodny z wyżłobieniem w podeszwie buta. Całość jest prosta i genialna, tyle, że
- w takich butach nie da się normalnie chodzić
- otwory w butach mają tendencje do zapychania się, co po paru próbach zamknięca zapięcia skutkuje wyrobieniem się otworów i sporej niestabilności buta

Praktycznie każda firma produkuje te wiązania, koszt powinien byc niewielki
• SNS Profil - chyba najpopularniejsze wiązanie biegowe. Zamiast bolców w wiązaniu i otworów w podeszwie buta mamy szczęki i beleczkę. Beleczkę umieszczoną na czubku buta wkładamy w szczęki, zamykamy je i gotowe - żadnych wyrabiających się lub zapychających się otworów. Szerokość beleczki jest mniejsza od rozstawu bolców N75, więc aby zachować stabilność boczną zastosowano profil pasujacy do wgłębienia idącego wzdłuż podeszwy buta.
• NNN (New Nordic Norm) - zasada działania jest bardzo podobna - także jest beleczka, szczęki, natomiast zamiast jednego profili - prowadnicy mamy do czynienia z dwoma grzebieniami, które wpasowują się do odpowiednich rowków w podeszwach butów. System wygląda na bardziej stabilny, lecz podobno śnieg ma tendencje do zbierania się pomiędzy grzebieniami i w rezultacie zapychania wiązania. Firmy produkujące takie wiązania to Rottefella, Rossignol, Fischer

Wiązania "z beleczką" zwykle występują w wersjach automatycznej (klik) i manualnej (przy ubieraniu nart trzeba się schylić, żeby otworzyć i zamknąć wiązania).
Buty pasujące do tych systemów zwykle nie porażają ani sztywnością ani konstrukcją i doborem materiałów pod względem odporności na warunki zewnętrzne. Do turystyki po nieprzetartych szlakach konieczne są ochraniacze (i zapasowe, suche skarpety).

• sprzęt śladowy / BC
Na nartach śladowych można w miarę komfortowo i bezpiecznie zejśc z przygotowanych szlaków i leśnych dróg i cieszyć się nieskrępowaną swobodą przemierzając ośnieżone bezdroża różnego rodzaju. Szersza narta ma większą nośność, a mocne, wysokie buty ułatwiają sterowanie. Na tym sprzęcie można zarówno używać przygotowanych torów (narta jest wyposażona w komorę odbiciową) , co umożliwia stosowanie technik biegowych, jak i pokusić się o całkiem fajne zjazdy kręcąc pługiem lub niezdarnym telemarkiem
Wiązania do nart śladowych to wzmocnione wersje wiązań dla nart biegowych, i tak mamy:
• Nordic 75 "kaczy dziób" Wiązanie zostało opisane powyżej, dla zastosowań BC
- jest być bardziej pancerne,
- klamra dociskająca podeszwę buta pozwala na wpięcie grubszej płetwy (18mm). Ta część często wykonana jest nie z pręta, lecz z mocniejszej blachy.
Przykładem takiego wiązania jest Supertelemark Rottefelli lub 3-pin Voile

• SNS XAdventure to mocniejsza wersjaw SNS Profil Salomona. Beleczka jest dłuższa, mocniejsza, nieco większy profil.


• NNN BCcharakteryzuje się - dłuższą beleczką oraz szerszymi "grzebieniami". Co ciekawe, zrezygnowano z nich w tylnej części wiązania przyjmując, że samo ich umieszczenie w części śródstopia zapewnia wystarczającą stabilność i sterowność. Dla polepszenia tych cech wiązanie jest wyposażone w płyty o różnych szerokościach w zależności od wersji (od 56 mm do 67mm) , które to powinno się montować do odpowiednio szerokich nart. Wiązania w tym standardzie produkuje Rottefella i Rossignol
• sprzęt telemarkowy
Zastosowanie sprzętu telemarkowego jest chyba najbardziej szerokie. Pojęcie sprzęt telemarkowy obejmuje zarówno sprzęt prawie identyczny pod względem zastosowań ze śladowym, jak i ciężki, niewiele ustępujący narciarstu alpejskiemu. Cechą wspólną wiązań telemarkowych jest, podobnie jak w poprzednich typach, brak stałego przymocowania pięty buta do narty.
Wiązania telemarkowe od poprzednich typów wiązań nart odróżnia kabel, lub inne patenty łapiące but za pięte i dociskające go do szczęk obejmujących jego czubek.
W zależności od "pancerności" sprzętu można pokusić się o rozróżnienie na:
• lekki telemark (turystyka )
Dzięki na tym sprzęcie bez trudu poradzimy sobie z cięższym plecakiem w niezbyt wymagających terenach. Mocniejsze wiązania i buty przydadzą się przy zjazdach, a jeżeli zamiast narty z komorą odbiciową zastosujemy nartę płaską, to bezpiecznie będziemy mogli zjechać nawet z całkiem wymagających stoków.

Wiązania tej klasy przypominają albo
- wiązanie NN75 "kaczy dziób" z dodanym kablem wyposażonym w napinacz
, dzięki której osiągamy większą stabilizacja pięty (wiązanie Super Telemark Rottefelli, Voile). Montujemy je do najszerszych nart śladowych.
Do tego typu wiązań wpinamy odpowiednio albo wysokie, ocieplane, lecz dalej miękkie buty BC (Rossignol BCX9, BCX11,Alpina Sierra)


• Można też zrezynować z bolców w "kaczym dziobie" zapewniając większy docisk z tyłu buta za pomocą sprężyn (wiązanie Riva, Rottefella). Tego typu wiązania montuje się już do nart płaskich. Tutaj pasują już niskie turystyczne skorupy (Garmont Excursion, Scarpa T3, Crispi BC)

Na koniec wrzucam jeszcze wagę poszczególnych „wojskowych” wiązań:
NNN Racing Light 305 gr. per pair
NNN BC Magnum 530 gr. per pair
NNN R3 Skate 310 gr. per pair
NNN R3 Classic 280 gr. per pair
NNN Racing Classic 310 gr. per pair
NNN Touring 305 gr. per pair
NNN Touring Manual 270 gr. per pair
NNN Dino 245 gr. per pair
NNN BC Auto 450 gr. per pair
Supertelemark 450 gr. per pair
Supertelemark z kablem 850 gr. per pair

NATO 100 1.5 kg per pair
NATO 120 1.5 kg per pair
NATO M98 750 g per pair
Ramer też coś koło 1,5 kg .
Nato M98 wyróżniają się pozytywnie , ale to dlatego , że nie mają stalowych szczęk łapiących dowolne buty , ale aluminiowe telemarkowe uchwyty takie jak w wiązaniach typu riva i pasują tylko do butów telemark .


Jazda
Poruszamy się na takich nartach w zasadzie tak jakbyśmy się poruszali bez nich. Trzeba nabrać trochę doświadczenia, bo na początku narta zakroczna będzie się nam cofała dopóki nie wyczujemy jakiej siły używać aby się odbić bez ujeżdżania narty odbijającej, czyli zakrocznej.

Kijki
Pomocne, a właściwie niezbędne w jeździe są też kije. Zdecydowanie dłuższe niż zjazdowe - długość dobieramy tak, żeby kij sięgał pachy. O 25 do 30cm krótsze niż wzrost

Kasa
Na komplet nowych nart i butów wystarczy już niecałe 600 zł
Używany komplet kupisz na giełdzie ponizej 200 zł

Ubiór
W spodniach typowo narciarskich można się lekko spocić. Powinny przepuszczać ciepło na zewnątrz i być wiatroszczelne. Lekki polar + wiatrówka przy postoju żeby nie przewiało. Czapkę i rękawiczki polarowe. Na dole termoakrywne kalesony i cienkie spodnie mebranowe lub z gęstego ortalionu lub podobnego materiału. Niezłe byłyby też spodnie z cienkiego polaru, zaopatrzone w membranę w newralgicznych miejscach.
Generalnie odzież oddychająca, wiatro i wodoodporna.

Dobrze jest założyć spodnie turystyczne zimowe (szelki ochrona nerek przed przewianiem), koszulkę oddychającą, lekki polar, a w plecaku kurtkę (do zjazdów się przydaje)
Z początku gdy prędkości nie są znaczne a upadki częste warto jeździć w kurtce (do kurtki nie lepi się śnieg).

Jeśli nigdy nie jeździłeś na biegówkach, zacznij od prostej jednodniowej wycieczki, najlepiej po przygotowanej trasie. Zacznij od stylu klasycznego, później możesz popróbować łyżwowego.
Następnie spróbuj dłuższej trasy, a potem możesz wybrać się na kilkudniowy off-road!

Interesujące linki na ten temat:
http://www.outdoor.org.pl/content/view/279/95/
http://www.outdoor.org.pl/content/view/240/95/
http://biegowki.pl/forum/viewtopic.php?f=14&t=2122
http://biegowki.pl/forum/viewtopic.php?f=4&t=743
http://www.skimag.pl/archiwum.php?art=39
http://www.sudety.it/index/narty/biegowe
http://www.sportowystyl.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=152&Itemid=3
http://www.ave.net.pl/narty/narty.htm
http://www.narty.pl/strony/tresc-artykulu/artykulu/bezpieczenstwo-przede-wszystkim-historia-postepu-w-dziedzinie-wiazan-narciarskich//1595/?tx_ttnews[swords]=Head&cHash=237be1380b&tx_skpagecomments_pi1[answer]=2557

Na wesele w kamuflarzu

Published by ross154 under , on 00:35



















Misja Arktyka

Published by ross154 under , , , on 11:56
Kiedyś zastanawiałem się nad milsimami które odbywały by się w określonych warunkach pogodowych. Wczoraj wracając do domu w czasie ostrej śnieżycy myślałem czy nie byłby interesujący milsim oparty o działania wojenne w Arktyce w czasie II wojny światowej.

Cytując Wikipedię:
Literatura historyczna nie zawiera wielu pozycji opisujących walki w Arktyce między III Rzeszą a Aliantami, a wydarzenia te były niezwykle istotne z punktu widzenia prowadzonych działań wojennych na wszystkich teatrach II wojny światowej. Niemcy zdawali sobie sprawę od samego początku, że pogoda ma ogromny wpływ na prowadzone kampanie, a jej przewidywanie wiązało się z pozyskiwaniem danych meteorologicznych z rejonów Arktyki. To nad Arktyką zderzają się ogromne prądy powietrzne i obserwowanie tych zjawisk umożliwia przewidywanie pogody z dużym prawdopodobieństwem. Nic dziwnego, że od samego początku wojny, o ten rejon świata rozpoczęła się rywalizacja potęg toczących wojnę.

Pierwszym celem rywalizacji stała się Grenlandia. Wyspa należała do Danii, która będąc pod okupacją niemiecką stworzyła własną administrację w 1942 roku. Stany Zjednoczone cały czas próbowały przejąć kontrolę nad wyspą, co zakończyło się podpisaniem układu o obronie wyspy między Grenlandią a USA. Amerykanie rozmieścili na Grenlandii tzw. „Armię Grenlandzką” i stworzyli szereg baz jak np. Narsarssuak. Zadaniem żołnierzy amerykańskich było patrolowanie wyspy przy wsparciu miejscowych przewodników i likwidacja ewentualnych baz meteorologicznych Niemców. Obawa Amerykanów przed inwazją niemiecką na Grenlandię była tak duża, że już 11 sierpnia 1941 roku, więc zanim USA przystąpiły do wojny, okręty pod amerykańską banderą otrzymały pozwolenie na strzelanie do wszelkich jednostek pływających pod flagą III Rzeszy. Do przejęcia pierwszej ekspedycji niemieckiej wysłanej na Grenlandię ze sprzętem radiowym dalekiego zasięgu doszło już następnego dnia tj. 12 sierpnia 1941 roku. Niemcy wysłani wówczas na okręcie pod norweską banderą próbowali zbudować stację meteorologiczną, która przy pomocy radiostacji miała przesyłać informacje do Europy.

Niemcy szkolili członków ekspedycji arktycznych koło Karpacza w Karkonoszach i w ośrodku szkoleniowym w Austrii (niedaleko Innsbrucka). Bazy szkoleniowe były założone na dużych wysokościach aby odwzorować warunki atmosferyczne panujące w Arktyce. Obok szkoleń naukowych (budowa i obsługa stacji meteorologicznych, analiza zebranych danych, obsługa radiostacji) uczestnicy szkoleń uczyli się walczyć, jeździć na nartach i technik przetrwania w warunkach srogiej zimy (w tym polowania i budowy obozowiska). W skład każdej wysyłanej misji wchodzili przedstawiciele różnych zawodów. W przypadku operacji opatrzonej kryptonimem „Edelweiss II” weszli m.in.: geolog, geograf, mechanicy, elektryk, operator radiowy, cieśla, biznesmen, kreślarze.

Z czasem cała Arktyka została podzielona na strefy kontroli i tak: Brytyjczycy strzegli wyspy Jan Mayen i archipelagu Svalbard, Rosjanie obserwowali Ziemię Franciszka Józefa natomiast Amerykanie wraz z Duńczykami patrolowali wschodnią Grenlandię i sąsiednie wody. Rok 1943 przyniósł nasilenie zbrojnych potyczek między patrolującymi wyspę wojskami amerykańskimi, a napotykanymi raz za razem obozami przysyłanych tutaj naukowców niemieckich. Ekspedycje niemieckie organizowane były głównie przez Kriegsmarine i Luftwaffe. W sumie wysłały one do Arktyki blisko 20 ekspedycji. Ze strzępków posiadanych informacji wiadomo, że latem 1943 roku Niemcom udało się przetransportować grupę naukowców pod samo koło podbiegunowe (500 km od niego), gdzie działali przez cały rok do maja 1944 roku, kiedy to zatruli się larwami pasożyta znajdującymi się w upolowanym niedźwiedziu polarnym (włośnica). Choroba doprowadziła do ewakuacji naukowców za pomocą samolotu Arado Ar 232. Bardzo często wracający z ekspedycji Niemcy byli wycieńczeni i ciężko chorzy. Dawały im się we znaki nie tylko warunki atmosferyczne, ale również zmiana odżywiania, bowiem dieta arktyczna uboga była w owoce, warzywa, czy też zboża.

Jedną z słynniejszych ekspedycji niemieckich była wyprawa dowodzona przez geografa doktora Wilhelma Dege. Ekspedycja wyruszyła we wrześniu 1944 roku na pokładzie okrętu "Carl J. Busch" i w eskorcie okrętu podwodnego U-307 dowodzonego przez porucznika F.-G. Herrlego na Ziemię Północno-Wschodnią (Nordaustlandet) znajdującą się na północ od Spitsbergenu. Był to bardzo surowy teren, toteż ludzie Degego wyposażeni byli w 1800 skrzyń zapewniających im prowiant na 2 lata życia w śniegach Arktyki. Po wielu perypetiach, w tym umknięciu 7 brytyjskim niszczycielom (które otrzymały informację o wyprawie Degego, gdyż przechwycono niemieckie depesze), ekspedycja dotarła do celu. Dege sprawnie zbudował stację meteorologiczną i rozpoczął nadawanie komunikatów do Niemiec. Jego stacja została namierzona przez Aliantów dopiero w marcu 1945 roku, a sam Dege poddał się ze swoim oddziałem dopiero 3 września 1945 roku, będąc tym samym ostatnim oddziałem niemieckim kapitulującym w II wojnie światowej. Tak długie działanie oddziału Degego umożliwiła m.in. noc polarna, jaka obejmowała ten rejon geograficzny w okresie od października 1944 roku do marca 1945 roku. Oceniając znaczenie działań Degego należy powiedzieć, że dane przesyłane przez niego trafiły na stół doktora Karla Recknagela, który był naczelnym szefem służby meteorologicznej III Rzeszy. To w oparciu o te informacje doktor Recknagel przygotował prognozę pogody, na podstawie której Hitler wybrał dzień ataku w Ardenach na 16 grudnia 1944 roku. Jak się miało okazać wybór tego dnia był bezbłędny, bowiem teren Ardenów spowiły wówczas mgły, które uniemożliwiły Amerykanom użycie lotnictwa w pierwszej fazie ofensywy niemieckiej.

Na przełomie 1944/1945 roku Niemcy zaczęli odchodzić od strategii budowy baz meteorologicznych, bowiem do użycia weszły automatyczne stacje pogodowe. Były one nazywane WFS (Wetterfunkstation-See)(Morska meteorologiczna stacja radiowa) i miały postać boi. Transportowane za pomocą U-Bootów były stawiane w pobliżu wybrzeży Grenlandii i nadawały co pewien czas dane o warunkach pogodowych (temperaturze, sile i kierunku wiatru) w danym miejscu. Stacje te były trudne do wykrycia, o czym świadczy fakt, że wiele z nich nadawało sygnały jeszcze długo po kapitulacji III Rzeszy.

Można pomyśleć nad scenariuszem nieco podobnym do "Polowania" gdzie hardcorowcy przyjeżdżają na miejsce dzień wcześniej, dla nich przeżyciem może być przerwanie nocy zimą. Po za tym poznają teren, budują schroniska, maskują swoją obecność i w określonych odcinkach czasu przesyłają do swojego dowództwa meldunki o temperaturze, ciśnieniu itp. Unikają walki, starają się nie pokazywać przeciwnikowi, choć z drugiej strony nie można dopuścić do tego aby scenariusz przemienił się w zabawę w chowanego. Aby poprawić ich ew. mobilność można wyposażyć ich w narty.
W przypadku przechwycenia ich przez aliantów mają możliwość poprosić dowództwo o przesłanie U-Boota do określonego punktu na mapie.

Lajtowcy przyjeżdżają następnego dnia, jako alianci dzielą obszar na rewiry i rozpoczynają patrolowanie i szukanie śladów.

W przypadku szybkiego przechwycenia i zniszczenia baz metrologicznych istnieje możliwość ponownego wysłania Niemców na Arktykę celem przeprowadzenia dalszych badań pogodowych.

W przypadku tego scenariusza śnieżyca mogła by być bardzo pomocna Niemcom do ukończenia misji. Jeżeli wcześniej przetrzymali by noc ;)

www.locatelo.com

Published by ross154 under , on 05:39
Ostatnio miałem okazje przetestować darmową aplikację udostępnioną przez Locatelo.com. Pobranie aplikacji i powiązanie jej z kontem zarejestrowanego użytkownika serwisu, automatycznie powoduje uruchomienie 7 dniowego okresu testowego. Po tym okresie, jeśli użytkownik zdecyduje się w dalszym ciągu korzystać z aplikacji i powiązanych z nią funkcji serwisu, powinien dokonać zakupu aktualizacji z poziomu zakładki Ustawienia na stronie Moje konto.

Po uruchomieniu aplikacji, wyświetlone zostaną następujące opcje:
Start - uruchamia proces wyszukiwania sateliów przez GPS oraz połączenia i logowania do serwera locatelo. Aby użyć tej opcji, należy najpierw dokonać konfiguracji aplikacji.
Ustawienia - umożliwia konfigurację aplikacji do współpracy z serwerem locatelo. Dostępne są ustawienia dla modułu GPS (wbudowanego lub zewnętrznego Bluetooth), nazwy i hasła użytkownika, języka, interwału raportowania pozycji oraz opcje związane z automatycznym logowaniem do serwera i zabezpieczniem aplikacji hasłem.
Minimalizuj - umożliwia przejście aplikacji do pracy w tle. Aplikacja pozostaje cały czas aktywna, ale nie jest wyświetlana na ekranie.
O programie - wyświetla informacje o zainstalowanej aplikacji, w tym oznaczenie jej wersji.
Wyjście - kończy działanie aplikacji, przerywając komunikację z serwerem locatelo oraz odbiornikiem GPS.

Kiedy udzielisz niezbędnych zezwoleń, na ekranie pojawią się następujące informacje:
nazwa urządzenia GPS, które wykorzystywane jest do wyznaczenia aktualnej pozycji,
dane dotyczące pozycji GPS. Dane te dostępne są w polu Aktualna pozycja.
status połączenia z serwerem locatelo.
Przykładowy wygląd zawartości wyświetlanej na tym ekranie wygląda następująco:

BT GPS:
Garmin GPS 10x #80797
Aktualna pozycja:
S: 5, D: 11367m, 104m
53.437221°N
14.539365°E
10 km/h, 139°
Status: Zalogowany

W powyższym przykładzie, do telefonu komórkowego podłączony został poprzez Bluetooth (świadczy o tym oznaczenie BT GPS) moduł Garmin GPS 10x. Jeśli Twój telefon posiada wbudowany moduł GPS, w miejscu tym pojawi się informacja: GPS wewnętrzny.

Reasumując nie ma żadnej mapki są tylko podane współrzędne. Mapka jest widoczna po zalogowaniu się do serwisu. Tak więc, nie opłaca się.

Przetrwać zimą

Published by ross154 under , , , , , , on 14:10
Znalezione w internecie zapiski na temat przetrwania w zimie.
1.Już po ciemku doszliśmy na polanę szczytową Leskowca- zaczęliśmy szukać miejsca pod namiot- była mgła, wiało i padał mokry śnieg- wybrałem miejsce przy ścianie lasu, pod okapem świerku- było dość osłonięte przez drzewa i inne namioty- ważne gdy nie mamy fartuchów, które zapobiegają podwiewaniu od dołu.
2. Pożyczyłem łopatę- saperka niestety jest mało użyteczna przy puchatym śniegu- lepsza jest łopata lawinowa... lub łopata śniegowa do odśnieżania samochodu- dokładnie to samo(obie teleskopowe i o dużej powierzchni)- tylko ta druga jest słabsza-trochę łatwiej ją złamać. Poza tym ta druga kosztuje w obi ok.20 zł...
Wyrównałem śnieg pod namiot- mniej więcej, wiało jak diabli i nie było czasu na wyższą inżynierie.
3. Przygotowałem namiot wyrzuciłem go z pokrowca, na 3...4 ustawiliśmy sypialnię(namioty z zewnętrznym stelażem są lepsze) i narzuciliśmy szybko tropik.
Napiąłem go wbijając naostrzone ucięte gałęzie świerka w miejsce szpilek, których mi się nie chciało nosić, ponadto użyłem kijów trekkingowych.
4. Jak już wszystko stało jedna osoba weszła do namiotu z plecakami i zaczęła rozpakowywać wszystko- najpierw folia NRC na podłogę namiotu- ZŁOTYM DO ZIEMI!!!!!!! I na to karimaty- moja miała 15mm i była wystarczająca, Megg miała z serii 8mm, zużytą i trochę ciągnęło od ziemi...
5. Tymczasem wokół namiotu stawiam murek śnieżny ok.0,7 m wysokości...
6. Kiedy wszystko już stoi bierzemy się za topienie śniegu na wodę- pamiętajcie kolorowy śnieg to taki, który się nie nadaje do topienia- jest brudny..
7. Jemy, gadamy przy ognisku- warto się ogrzać przy płomieniach przed snem.
8. Przed snem buty wsadzamy do foliowego worka, labo zdjętego pokrowca od namioty i chowamy w sypialni namiotu, wkładki śpią ze mną w śpiworze, tak samo sprzęt elektroniczny.
9. Przed snem zażyłem jedną bayerowską aspirynę- kwas acetylosalicylowy rozcieńcza krew i zapobiega odmrożeniom przez to, iż krew łatwiej krąży w naczyniach włosowatych. Nie należy jej stosować przy biwakach w górach wysokich- nie pozwala na aklimatyzację(która w dużym uproszczeniu polega na zagęszczeniu krwi, czyli ilości czerwonych krwinek przenoszących tlen- jest to tak zwana pojemność tlenowa układu krążenia w związku ze zmniejszonym ciśnieniem parcjalnym tlenu na wysokościach)
Nie zażywamy też jeśli istnieją inne przeciwwskazania wg. ulotki (wrzody, uczulenie).
Jemy też dużą, energetyczną kolację- człowiek wygłodzony i przez będący w hipoglikemii jest podatny na wychłodzenie i odmrożenia.

Trochę konkretów:

Namiot
"Zimowy" namiot powinien spełniać kilka warunków:

* posiadać fartuchy śnieżne
* posiadać podłogę o wysokiej wytrzymałości na przemakanie (wodoodporność ok. 10 tys. mm)
* być stabilny na silnym wietrze (zmora zimy i wyższych gór) - z tego względu większość namiotów tzw. wyprawowych (czyt. zimowych) posiada więcej niż dwa maszty konstrukcyjne. My polecamy namioty pięciopałąkowe - cztery maszty konstrukcyjne i piąty powiększający główny przedsionek. Taki namiot jest nieco cięższy niż namiot trzymasztowy, ale za to bardzo stabilny.
* łatwo się rozkładać, nawet na silnym wietrze - dobrym patentem jest mocowanie namiotu do masztów typu "fast-click" oraz tropiku do reszty namiotu za pomocą klamerek. Patrz też by dało się rozłożyć namiot bez zdejmowania rękawic - nie kupuj namiotu, w którym mocowanie do masztów polega na wiązaniu węzełków na tasiemkach!
* posiadać dobrą wentylację - przynajmniej dwa otwory wentylacyjne po przeciwnych stronach namiotu. Ważne by w razie czego można je było szczelnie zatkać, by przy silnym wietrze nie nawiewało przez nie pod tropik śniegu

Inne przydatne (ale niekonieczne) cechy to:
* dwa przedsionki, w tym jeden duży do ewentualnego gotowania czy zakładania/zdejmowania butów bez otwierania zamka w tropiku. Zwróć uwagę by konstrukcja przedsionka minimalizowała nawiewanie śniegu do środka przy otwieraniu tropiku. Drugi przedsionek przydaje się na sprzęt (raki, czekany...) oraz gdy w trakcie biwakowania zmieni się kierunek wiatru
* możliwość postawienia namiotu na czterech punktach - zwykle do zamocowania namiotu do podłoża będziesz mieć bardzo ograniczoną ilość czekanów/kijków/śrub
* możliwość podwieszenia wewnątrz latarki - jeśli namiot tego nie ma można doszyć w najwyższym punkcie sklepienia dwie tasiemki
* duże i dużo kieszeni wewnątrz na sprzęt (ciuchy, żarcie)

Śpiwór
Śpiwór powinien być ciepły czyli z optimum temperatury poniżej zera (najlepiej w okolicach -10 do -20). Najlepsze są śpiwory z naturalnego puchu, o zawartości puchu przynajmniej 1000g. Śpiwór puchowy ma jednak wadę w porównaniu ze przewagę nad śpiworami z tworzyw sztucznych, że nie izoluje tak dobrze grzeje nawet gdy jest mokry, a niestety jeśli nie zapewni się dobrej wentylacji w namiocie, do rana wszystkie rzeczy są mokre od skraplającej się i kapiącej ze ścian namiotu wody.

Wiele osób preferuje śpiwory z krótszym zamkiem (kokon), zapewniającym zmniejszenie utraty ciepła z okolic stóp. Minusem takich zamków są trudności w połączeniu z innym śpiworem.

Pierwszym najważniejszym sprzętem jest śpiwór- w odczuciu moim dobre są puchówki, choć trzeba o nie dbać i suszyć , co przy takiej jak teraz pogodzie może być trudne.
Ja użyłem dwóch włożonych w siebie śpiworów mumii syntetycznych- jeden miał extremum +2, a drugi zewnętrzny -17ºC przy temperaturze zewnętrznej rzędu -5, -7 i silnym wietrze wystarczyło. Oczywiście byłem ubrany w śpiworze- miałem polarowe spodnie(z hipermarketu), koszulkę oddychająca, i gruby polar oraz cienkie i nie uciskające skarpetki.

Ubiór
W przypadku ubioru ważne jest by nie uciskał- może to prowadzić do odmrożeń.
w zimie stosuje membranowy strój systemowy- mówiąc po ludzku: w/w podkoszulka, spodnie polarowe, bluza polarowa , spodnie i kurtka membranowa- tej ostatniej używam tylko w wypadku opadów śniegu i wiatru, tak to lepiej iść w samej bluzie z polaru
Dublujemy czapke i rekawiczki- te drugie muszą występować w formie nieprzemakalnej- fajnym rozwiązaniem są rękawiczki polarowe i membranowe łapawice zakładane na nie- ja przemoczyłem niestety w czasie budowy murku polarowe(łapawic nie miałem) i jęczałem.
wełniane - nawet przemoczone grzały....polecam.


Ekwipunek na wyprawach wielodniowych

Wyposażenie na wyprawy wielodniowe powinniśmy kompletować w sposób drobiazgowo przemyślany. W Beskidach lub innych stosunkowo gęsto zamieszkanych górach będziemy mieli zwykle możliwość szybkiego wycofania się do wsi lub schroniska, jednak wybierając się np. w odludne rejony Karpat rumuńskich, w Ural lub pasma skandynawskie musimy zdawać sobie sprawę, że przez kilka lub kilkanaście dni zdani będziemy wyłącznie na własne umiejętności i na to, co spakowaliśmy do plecaka.

Musimy zatem przygotować się na wszelkie możliwe warunki pogodowe, terenowe, sprzętowe (awarie, niedobór żywności i in.) oraz związane z „czynnikiem ludzkim” (urazy, wypadki, zachorowania, itp.).

Lista sprzętu osobistego na wyprawach wielodniowych pokrywa się częściowo z listą zalecaną w przypadku wycieczek jednodniowych, w tym miejscu skupimy się przede wszystkim na kilku elementach wyposażenia niezbędnych do bezpiecznego realizowania dłuższych wycieczek obejmujących zimowe biwakowanie w terenie.

Namiot i płachta biwakowa
Z myślą o wyprawach wysokogórskich i arktycznych produkowane są specjalistyczne namioty zimowe (śniegowe), dosyć drogie i trudno dostępne. Statystyczny turysta rzadko może pozwolić sobie na luksus posiadania dwóch namiotów – letniego i profesjonalnego zimowego. Na szczęście biwakowanie zimą jest wykonalne w niemal każdym namiocie, tym bardziej, im w większym stopniu spełnia on kilka podstawowych wymagań.

W przypadku namiotu zimowego najbardziej pożądane cechy to:

- Konstrukcja dwupowłokowa.
- Wodoodporny tropik.
- Maszty odporne na niskie temperatury.
- Bardzo dobra wentylacja.
- Konstrukcyjna odporność na wiatr i przysypywanie śniegiem, duża „przestrzeń życiowa”.
- Funkcjonalny przedsionek.
- Wykonana z wytrzymałego materiału, wodoszczelna, podwyższona podłoga.
- Długie odciągi dostosowane do nart i innych szerokich elementów stabilizujących.

Jak widać, z przytoczonych wyżej porównań, najlepiej w warunkach zimowych sprawdzać się będzie średnio wysoka, samonośna, wykonana z dobrych jakościowo, wodoodpornych materiałów, dwupowłokowa, dobrze wentylowana kopułka z wysokim obszernym przedsionkiem. Pętle odciągów muszą być szerokie i wykonane (podobnie jak maszty) z odpornych na niskie temperatury materiałów.

Na wyprawy wielodniowe zawsze zabieramy ze sobą zapasowy segment masztu, ewentualnie także zapasową, będącą elementem masztu gumkę (wymiana segmentu wymaga zazwyczaj obcięcia kawałeczka przewleczonej przez maszt gumki, jeśli wymiany segmentów dokonywaliśmy już kilka razy, przy kolejnej wymianie oryginalna gumka może okazać się za krótka).

Mimo dobrej wentylacji namiotu oraz codziennego czyszczenia go z lodu i śniegu, na dłuższych wycieczkach trudno uniknąć postępującego zalodzenia ścianek. Zazwyczaj po kilku dniach namiot przypomina bardziej konstrukcję z blachy niż z elastycznego materiału. Normalne złożenie go staje się wtedy niemożliwe (starając się zrobić to na siłę, bardzo łatwo podrzeć tkaninę). W tej sytuacji należy uformować z niego w miarę poręczny pakunek, zabezpieczyć dużym workiem foliowym i transportować przytroczony do plecaka.

Alternatywą dla namiotu jest płachta biwakowa. Jej zastosowanie ogranicza się głównie do krótszych, np. 2–3 dniowych wycieczek, w niezbyt wysokich górach, przy przewidywanej łagodnej zimowej pogodzie. Można zabierać ją także awaryjnie na wycieczki jednodniowe. Bardzo dobrze sprawdzają się płachty podczas noclegów w szałasach, kolibach skalnych itp. warunkach.

Płachta biwakowa to rodzaj futerału z nieprzemakalnego materiału, do którego wsunąć możemy karimatę i śpiwór (kształt typowej płachty jednoosobowej odpowiada kształtem śpiworowi typu „mumia”); okolice głowy chronione są dodatkowo przez rodzaj zamykanego kaptura. Najbardziej godne polecenia są płachty z „oddychających” membran eliminujące możliwość zawilgocenia śpiwora parą wodną uwalnianą z powierzchni ciała. Inne modele płacht posiadają wewnętrzne ścianki wycielone folią analogiczną do folii NRC, ograniczającą odpływ ciepła wypromieniowanego przez organizm (niestety płachty takie nie „oddychają”).

Główne zalety płacht to:

- znacznie obniżone w stosunku do nawet najmniejszego namiotu waga i objętość,
- możliwość spania praktycznie wszędzie (w miejscach, gdzie nie zmieściłby się namiot),
- brak konieczności rozstawiania (bardzo szybkie rozkładanie i zwijanie).

Niemniej pamiętać należy, że żadna płachta biwakowa nie zastąpi funkcjonalnie namiotu. Na długich, trudnych wyprawach lepiej mieć ze sobą „namiastkę domu” w postaci namiotu, w którym będziemy mogli schronić się przed wiatrem i śniegiem, ugotować jedzenie, spokojnie się przebrać itd.

Pozostały niezbędny sprzęt
* sprzęt do gotowania czyli maszynka (gazowa lub typu primus), menażka z przykrywką, kubek do nabierania śniegu, termosy, butelka na stopioną wodę
* folia NRC na podłogę namiotu - jeśli planujesz biwakować kilka nocy w jednym miejscu musi to być inna NRC-etka niż ta ratunkowa


Inne przydatne rzeczy

* kominiarka na głowę
* ręczniczek do wycierania wilgoci i naniesionego z zewnątrz śniegu - w ostateczności można zastąpić brudną koszulką lub brudnymi skarpetkami
* chusteczki do mycia (dla niemowlaków) oraz gumy do żucia
* Ogrzewacze czyli tak zwane Heatpacki- jeden taki pozwolił mi rano wogóle cokolwiek zrobić-maiłem zupełnie zgrabiałe do bólu łapy(jkaby ktos mi szpilki pod paznokcie wbijał)- zgiąłem blaszkę i ciepło!!.
Są dwa rodzaje ogrzewaczy chemicznych- jednorazowe i wielorazowe- te drugie to nic inne jak tiosiarczan sodu czyli ciecz wychłodzona ,która rekrystalizuje pod wpływem symulacji uderzenia- czyli zgięcia balszki- działają dośc krótko do 1-2h czasu i ich moc słabnie z ilością uzdatniań.
Drugi typ opiera sie na utlenianiu zelaza- 12h kosztuje ok 7zł, więc warto mieć coś takiego w apteczce, moze uratowac nasze konyczyny od odmrozen, albo wsadzone do butów na noc , przesuszyć je i zapobiec zamrznieciu. Zmarzluchom polecam wrzucenie do śpiwora ogrzewaczy chemicznych - jeden w okolice stóp, drugi naklej na klatkę piersiową. Starczają na ok. 10-12 godzin grzania, a więc na całą noc.

Apteczka osobista na wycieczce wielodniowej
- szeroka opaska elastyczna
- opatrunkowa opaska dziana
- jałowe kompresy gazowe – kilka sztuk o różnych rozmiarach
- cienka folia NRC
- wodoodporne plastry z opatrunkiem – jeden komplet listków o zróżnicowanej wielkości lub plaster z opatrunkiem w szerokiej taśmie do cięcia według potrzeb
- odkażające gaziki (nasączone alkoholem izopropylowym)
- środki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe – Pyralginum (Metamizolum natricum), Paracetamol (Paracetamolum), Ibuprofen (Ibuprofenum) i inne – odpowiedniki dostępne są pod różnymi nazwami handlowymi, najlepiej tabletki 400 mg; aspiryna (Acidum acetylsalicylicum); Viprosal B (Vipera lebelina toxinum)– maść przeciwbólowa i rozgrzewająca,
- środki przeciwalergiczne – np. Calcium (Calcii lactogluconas), Loratan (Loratadinum)
- środki przeciw łagodnym zatruciom pokarmowym, biegunce itp. – np. Smecta (Smecta), Loperamid (Loperamidi hydrochloridum), węgiel (Carbo medicinalis) – co najmniej 2–3 listki
- środki przeciwdziałające przeziębieniu i wspomagające jego leczenie – witamina C, aspiryna (Acidum acetylsalicylicum), Calcium (Calcii lactogluconas), preparaty złożone – Scorbolamid, Rutinoscorbin, Coldrex, Gripex, Tabcin i podobne; Cholinex (Cholini salicylas), Chlorchinaldin (Chlorquinaldolum) – leki odkażające, do ssania, stosowane przy łagodnych zapaleniach jamy ustnej i gardła
- glukoza spożywcza – jako łatwo przyswajalny cukier prosty może być stosowana w stanach osłabienia, wychłodzenia itp.; nie należy jej łykać, tylko ssać jak najdłużej, bowiem najlepiej wchłania się przez błony śluzowe jamy ustnej
- zapas wszystkich leków, które stosujemy w ramach zaleconej przez lekarza indywidualnej kuracji – dotyczy osób chorych na niektóre nie wykluczające wędrówek górskich przewlekłe schorzenia, osób w trakcie rekonwalescencji itp.

Ponadto, w zależności od terenu, w jakim zamierzamy działać i indywidualnych wymagań zabrać możemy:

- środki przeciw nudnościom i chorobie lokomocyjnej – np. Aviomarin (Dimenhydrinatum)
- środki bakteriostatyczne, zwiększające odporność organizmu – np. Alliofil lub preparaty złożone: Trilac, Lacidofil
- preparaty multiwitaminowe – z ich stosowaniem nie można przesadzać, nadużywanie może prowadzić do hiperwitamionozy
- (dla astmatyków) środki przeciwdziałające dusznościom – np. Foradil (Formoterolum) – dostępny na receptę, stosowany w leczeniu chorób układu oddechowego, astmy, łagodzi też skurcze oskrzeli wywołane przez intensywny wysiłek fizyczny, zimno lub obecność alergenów u osób ze skłonnością do ich powstawania (z nadwrażliwością oskrzeli); Foradil należy stosować ze świadomością, że może on przyśpieszać akcję serca, co w niektórych przypadkach (np. właśnie po forsownym wysiłku fizycznym) może być niebezpieczne.

Apteczka wspólna na wycieczce wielodniowej (dla grupy kilkuosobowej)
- gruba wytrzymała płachta NRC
- chusta trójkątna – do wykonania temblaku
- małe ostre nożyczki, niewielka pęseta
- cienkie rękawiczki lateksowe – 2 pary, niezbędne podczas opatrywania ran (w terenie zwykle mamy brudne ręce)
- niewielki termometr lekarski
- mocny wodoodporny plaster bez opatrunku
- paski do zamykania ran Steri-Strip – 2 komplety, w tym jeden z paskami elastycznymi
- silne środki przeciwbólowe – Pyralginum (Metamizolum natricum) w czopkach, Tramadol (Tramadoli hydrochloridum) – dostępne na receptę, stosowane przy ciężkich bólach, odmrożeniach, złamaniach, dawkowanie ostrożne, najlepiej po konsultacji z lekarzem lub pod jego nadzorem, zgodne z zaleceniami w ulotce
- środki odkażające – woda utleniona w postaci żelu – Peroxygel (Hydrogenii peroxydum); maści antybakteryjne Cicatryl (preparat złożony), Tribiotic (preparat złożony) i in.; Rivanol (Ethacridini lactas); nadmanganian potasu (Kalium Hypermanganicum) – do odkażania ran, stłuczeń, otarć roztworem 0,1 % (można także odkażać nim wodę)
- środki przeciw obrzękom – np. Altacet (Aluminii acetotartas) – dostępny jest w tabletkach do sporządzania roztworu wodnego lub w żelu; działa przeciwzapalnie i słabo odkażająco; nie wolno stosować go na uszkodzoną skórę
- środki rozkurczowe – np. No-Spa (Drotaverini hydrochloridum)
- środki pobudzające, wspomagające układ krążenia – np. Glucardiamid, Glukof – dostępne bez recepty preparaty złożone, aktywizują czynność serca, zwiększają częstość i głębokość oddechów, podwyższają ciśnienie krwi, są moczopędne; niewskazane dla osób z nadciśnieniem tętniczym, astmą, cukrzycą; należy zachować ostrożność w ich wykorzystaniu – często skutkuje ono doraźnym, krótkotrwałym pobudzeniem, po którym wracają spotęgowane zmęczenie i apatia
- środki łagodzące skutki odwodnienia i związanego z nim zaburzenia równowagi elektrolitów w organizmie – dostępny na receptę Gastrolit (preparat złożony) – tabletki lub proszek do sporządzania napoju leczniczego, nawadnia organizm i reguluje poziom soli mineralnych, zawiera glukozę, niewskazany przy niewydolności nerek; także sól z mikroelementami – do podawania w roztworze wodnym. Osoby z niewydolnością nerek powinny unikać nadużywania soli
- leki przeciwko zaparciom – np. Altra (preparat złożony) w drażetkach; Forlax (Macrogolum) dostępny w saszetkach, do sporządzania roztworu wodnego
- środki przeciw bakteryjnym zatruciom pokarmowym, stanom zapalnym ucha, układu oddechowego, układu moczowego itp. – dostępne na receptę Furaginum (Furaginum), Urosept (preparat złożony) – na zapalenia dróg moczowych; antybiotyki – stosować je należy tylko w ostateczności przy bardzo dużym nasileniu objawów świadczących o infekcji bakteryjnej, zgodnie z zaleceniami i uwagami zawartymi w ulotce, najlepiej po (np. telefonicznej) konsultacji z lekarzem, stosując dodatkowo preparaty osłonowe – np. Lacidofil, Trilac (leki złożone)
- środki przeciw chorobie wysokościowej – w żadnym wypadku nie powinniśmy samodzielnie przyjmować wyspecjalizowanych lekarstw – np. Diuramidu (Acetazolamidum), Dexamethasonu (Dexamethasonum) i in. Kurację rozpocząć możemy jedynie wtedy, gdy w zespole jest kompetentny lekarz lub jeśli mamy za sobą profesjonalny kurs ratownictwa wysokogórskiego, na którym nauczyliśmy się stosowania odpowiednich środków farmakologicznych. Dolegliwości o słabym natężeniu – przede wszystkim najbardziej typowy ból głowy eliminować można stosując aspirynę, dodatkowo wykazuje ona także właściwości przeciwkrzepliwe. Tak czy inaczej najlepszym sposobem na przeciwdziałanie chorobie wysokościowej jest bezwarunkowy, natychmiastowy odwrót na niższe wysokości (zob. podrozdział Brak Aklimatyzacji. Ostra choroba górska (AMS))
- łagodzące krople do oczu – Visine (Tetryzolini hydrochloridum), Oculosan (preparat złożony), sól fizjologiczna.

Izolacja od podłoża
Najczęściej stosowanym rozwiązaniem jest podłożenie pod śpiwór uniwersalnej grubej karimaty. Budową przypomina ona sprężystą gąbkę, w której uwięzione są komórki stanowiącego dobry izolator powietrza. Do zalet karimat należy mała masa, względna nieczułość na przebicia i inne niewielkie uszkodzenia oraz wodoodporność (tylko długo użytkowane, pokryte mikropęknięciami i naddarte karimaty mogą w pewnym stopniu chłonąć wodę). Karimatę przytroczoną do plecaka powinniśmy nosić w dopasowanym mocnym pokrowcu. Mimo że, jak wspomniano, jest wodoodporna, nie ma potrzeby wystawiać jej na działanie śniegu, który wraz z nią przyniesiemy do namiotu, ponadto nieosłonięta narażona jest na poszarpanie, np. podczas przedzierania się przez gęstą kosówkę.

Całkiem dobrze w warunkach zimowych sprawują się coraz częściej spotykane na rynku materace samopompujące. Po rozwinięciu i otworzeniu zaworu samoistnie wypełniają się one powietrzem (jeżeli uznamy, że są za miękkie, możemy nadmuchać je mocniej). Materace samopompujące są bardziej komfortowe od karimat i mają podobne lub nieco lepsze własności termoizolacyjne. Do ich wad należą wyższa cena, większa waga i drastyczne obniżenie użyteczności w przypadku przebicia zewnętrznej powłoki (kładąc się na dziurawym materacu, będziemy oczywiście wypychać z niego powietrze).

Przydatność typowych plażowych materaców dmuchanych jest niewielka. Są one bardzo ciężkie, wymagają pracochłonnego nadmuchiwania, zaś przebite stają się bezużyteczne. Z drugiej strony zapewniają komfortowy sen i dosyć dobrą izolację termiczną. Wykorzystanie tego typu materaców można rozważyć w przypadkach, gdy nie zmieniamy miejsca noclegu codziennie, ale przez kilka dni działamy ze stacjonarnego, np. rozbitego wysoko w dolinie, obozu. Na rynku pojawiają się ostatnio nowatorskie konstrukcje materaców dmuchanych, bardziej wytrzymałych, lżejszych, z komorami wypełnionymi puchem i in. Z pewnością są one bardziej godne polecenia niż plażowe materace starszych typów, ich wadą pozostaje jednak wciąż wysoka cena i podatność na przebicie.

Popularna wśród wielu turystów „alumata”, czyli cienka mata wykonana z warstewki gąbczastego polietylenu zespolonego z metalizowaną aluminium folią nie nadaje się do stosowania zimą. Pomijając kwestię komfortu, należy stwierdzić, że jest ona po prostu zbyt cienka, by zapewnić dostateczną izolację termiczną od podłoża.

Rozłożenie biwaku
Zimą o wiele łatwiej jest znaleźć miejsce pod namiot - nadaje się do tego każdy w miarę połogi kawałek terenu pokryty śniegiem. Wybierając miejsce patrz by było ono bezpieczne, tzn. nie narażone na lawiny, spadające kamienie, nawisy, itd. Jeśli teren nie jest idealnie płaski można wykopać platformę, czasem trzeba ją wyrąbać czekanem w lodzie. Wkopanie się głębiej w śnieg jest też polecane przy silnym wietrze oraz po świeżych, dużych opadach śniegu.

Przed postawieniem namiotu ubij dokładnie śnieg - jeśli tego nie zrobisz, w trakcie wieczornej krzątaniny powstaną "góry i doliny", w które się potem ciężko wpasować w czasie snu. Ewentualnie pojawiające się zagłębienia można łatwo wyrównać dorzuconym śniegiem. Czym to zrobić? A choćby deseczką do krojenia! Zabieranie ze sobą łopaty lawinowej jest w tych warunkach przesadą.

Postaw namiot głównym wejściem od strony zawietrznej. Zapobiega to nawiewaniu śniegu do środka w trakcie wchodzenia i wychodzenia. W naszym klimacie silne wiatry nadchodzą najczęściej z zachodu lub z północy – bardzo rzadko z południa. Wiatr halny jest tu wyjątkiem, ale występuje tylko wczesną wiosną.
Najlepiej stawiać namiot na otwartej od Wschodu, a osłoniętej od Północy i Zachodu sporej polanie i niedaleko od ściany lasu. Poranne słońce szybko osuszy namiot i śpiwór z wilgoci i po śniadaniu można będzie wszystko spakować bez kombinacji.

Teraz z kolei układamy obok planowanego miejsca na namiot dużą płachtę, na której będziemy układali wszystko, co akurat nie będzie nam [potrzebne. Chodzi o to, że już niebawem powciągamy cały sprzęt do namiotu i nie można pozwolić, by wszystko było utytłane w śniegu. Wilgoci i tak będziemy mieli za dużo!
W tym momencie zazwyczaj zmieniam kurtkę trasową na puchową oraz buty do nart na śniegowce. Cieplej i wygodniej!

Do mocowania namiotu do podłoża używa się:
* czekanów lub kijków (jeśli masz możliwość, to przed wbiciem w śnieg zdejmij rączkę, rano nie będziesz za nią kopał, gdy wmarznie w śnieg i wyciągniesz kijek bez niej) jeśli rozbijasz się na miękkim śniegu
* śrub lodowych, gdy rozbijasz się na "betonie"

Tradycyjne "śledzie" możesz zostawić w domu.

Po postawieniu namiotu zasyp dokładnie fartuchy śnieżne. Jeśli masz możliwość obrzuć je dodatkowo kamieniami oraz także wbite w śnieg czekany. Otwórz otwory wentylacyjne, jeśli nie chcesz w środku mieć sauny. Dorosły człowiek wydala przez płuca i skórę ok. 1300ml wody na dobę, która zimą przy szczelnie zamkniętym namiocie nie paruje, ale zbiera się na ściankach. Do tego dolicz parę wodną powstałą w trakcie gotowania oraz tą z mokrych ciuchów... Dobra wentylacją jest konieczna.

Rozłóż na podłodze namiotu folię NRC - zdecydowanie poprawia to izolację termiczną od podłoża. Jeśli pomimo to będzie Ci "ciągnęło" od śniegu (zdarza się przy starej, wysłużonej karimacie), rozłóż dodatkowo na karimacie ciuchy, a w ostateczności także pusty plecak.

Ustal ze wszystkimi lokalizację kibla, żeby się rano nie okazało, że piliście wodę ze "wzbogaconego" śniegu

Można wskakiwać do środka - przy wciąganiu plecaków staraj się nanieść jak najmniej śniegu. Temperatura w namiocie wkrótce przekroczy zero, śnieg się stopi i będziesz mieć kałużę. Jeśli masz skórzane buty oczyść je ze śniegu i też włóż do środka namiotu.

Wszystkie ciuchy, szczególnie te mokre, staraj się rozłożyć na plecaku lub wrzucić do kieszonek namiotu. Zostawione na podłodze zamienią się do rana w zlodziałe skorupki. Nawet jeśli masz dobry namiot i utrzymujesz w nim idealny porządek, na podłodze zbiera się sporo wilgoci - wszystko co położysz bezpośrednio na podłodze wkrótce nią nasiąknie. Także butelkę ze stopioną wodą trzymaj na plecaku, żeby woda nie zamarzła.

Gotowanie
Producenci namiotów stanowczo odradzają gotowanie w środku, polecając robić to w przedsionku lub w ogóle na zewnątrz. Jest to na pewno bardziej bezpieczne, ale w ogóle nie praktyczne. Gotując w środku po pierwsze szybciutko podwyższa się temperaturę w środku namiotu tak, że nawet przy dużym mrozie staje się ona wkrótce dodatnia. Po drugie w otwartym namiocie temperatura jest bliska tej na zewnątrz - po całym dniu spędzonym na mrozie i unieruchomionym wewnątrz namiotu można przy takim gotowaniu (które trwa i trwa...) zamarznąć.

Tak więc gotujemy w środku, ale:

* bardzo ostrożnie by nie spalić namiotu - płonie błyskawicznie!, krótko mówiąc w trakcie gotowania nie wykonuj żadnych większych ruchów wewnątrz namiotu typu pakowanie, przebieranie się, wychodzenie na zewnątrz, itd.
* pod przykrywką - szybciej się woda zagotuje i mniej wyparuje na ścianki namiotu
* przy otwartej wentylacji - raz, żeby się nie zaczadzić, po drugie by uniknąć efektu łaźni parowej

Gotowanie w namiocie

Jeśli masz możliwość doniesienia na biwak płynnej wody - skorzystaj z tego, skróci to znacznie gotowanie. Do przygotowania jednego litra wody ze śniegu potrzeba ok. 45 - 60 min! W wyższych górach (powyżej górnej granicy lasu) śnieg ma z reguły dobrą jakość. W lesie sprawdź najpierw co nabierasz do menażki, a najlepiej wierzchnią warstwę odrzuć. Śnieg najlepiej nabierać kubeczkiem z przedsionka namiotu.

Na początek wrzuć do menażki niewielką ilość śniegu (lub jeśli posiadasz wlej nieco płynnej wody) i stop go na niewielkim ogniu. Dopiero teraz nałóż śniegu po brzegi menażki i podkręć kurek na maximum. Inaczej przypalisz menażkę i woda będzie mieć nieprzyjemny posmak.

Śnieg trzeba kilka razy dokładać (im bardziej puchaty śnieg, tym mniej wody się uzyskuje z danej objętości. Najlepiej więc do topienia nadaje się lód), dlatego warto mieć kubek do jego dokładania. Część śniegu połóż na dekielku - wykorzystasz ciepło uciekające przez pokrywkę. Śnieg w menażce, póki się nie stopi całkowicie, mieszaj z powstałą już wodą. Najwolniej topi się pierwsza porcja, potem idzie to już szybciej. Pamiętaj by do następnego gotowania zostawić na dnie menażki trochę wrzątku.

Patenty przyspieszające gotowanie:

* ekran wokół palnika - można go zrobić ze zwiniętej karimaty lub kawałka folii aluminiowej. Utrudnia to jednak kontrolę płomienia palnika
* wężyk pomiędzy kartuszem a palnikiem - można kartusz grzać wtedy w śpiworze lub postawić na dekielku menażki, żeby grzał się od spodu, ale uwaga przy takich manewrach, by nie wylać wody z menażki do śpiwora!

Wodę na następny dzień do termosów i na poranny posiłek topi się wieczorem! Rano szkoda na to czasu.


Ognisko

Jeśli mamy ochotę na wieczorne ognisko, można zająć się zgromadzeniem i przygotowaniem drewna. W czasie mrozów nie ma z tym kłopotu. Gałęzie wyciągnięte spod śniegu wystarczy opukać ze śniegu i połamać.
Krótko po okresie silnych opadów znalezienie suchego drewna na ognisko może być trudne. Suche gałęzie będą schowane głęboko pod śnieżnym puchem, a łamanie rosnących gałęzi na niekonieczne do ratowania życia ognisko trochę się nie mieści w dobrym tonie turystycznym. Poza tym bardzo trudno znaleźć dobry materiał na rozpałkę. Trzeba poszukać brzozy – najlepiej uschniętej i przy pomocy kłębków zdartej kory rozpalać maleńkie ognisko. Z użyciem rozłupanych gałęzi brzozowych można powoli je powiększać. Po kilku próbach zwykle udaje się to nawet bez kawałka suchego drewna.
Najwięcej trudności sprawia dokładne zagaszenie ogniska i dlatego trzeba jeszcze przy dobrym świetle przygotować odpowiednio dużo śniegu. Głupotą jest zostawianie na noc palącego się ogniska lub choćby tylko jego żaru.
Gotowanie w terenie

Gotowanie na ognisku. Rozpalanie ogniska zimą jest znacznie bardziej pracochłonne niż wykonywanie tej czynności latem. Wymaga też nieco większych umiejętności i sporej dozy cierpliwości.

Odnalezienie chrustu pod grubym śniegiem jest niewykonalne, podstawowe źródło opału stanowią:

- uschnięte (martwe) stojące drzewka iglaste i liściaste – należy umieć rozpoznawać je w lesie. Najbardziej oczywiste oznaki uschnięcia to łuszcząca się na dużych powierzchniach kora pni i cieńszych gałązek, brak zimujących pąków, a u drzew iglastych także kompletny brak igieł. Małe (o średnicy mniej więcej ramienia) drzewka wycinamy – najdrobniejsze gałęzie posłużą za rozpałkę, pozostały materiał za właściwe paliwo,
- wystające nad śnieg uschnięte (stare) wiatrołomy – jeśli złamane drzewo na dużym odcinku nie dotyka gruntu (a tak jest na pewno, skoro wystaje ponad gruby śnieg), to najczęściej nie jest zgniłe. Wiatrołom ogołacamy z grubszych gałęzi – powinny one wystarczyć na wieczorne i poranne ognisko,
- w ostateczności dolne, pozbawione igieł, suche gałęzie starych świerków.

Noszenie opału przez głębokie śniegi jest uciążliwe, warto zatem w miarę możliwości zorganizować obozowisko np. tuż obok obfitującego w drewno wiatrołomu. Do transportu opału bardzo przydaje się wytrzymała kilkumetrowa linka – jednym jej końcem wiążemy kilka długich gałęzi lub całych drzewek, a pozostałą wolną część wykorzystujemy jako hol, na którym przyciągamy wiązkę na miejsce biwaku.

Gotowania nie rozpoczynamy bezpośrednio po rozpaleniu ognia. Na wstępie dokładamy do ogniska dużo grubych gałęzi i pozwalamy mu intensywnie płonąć, tak by wytworzyła się gruba warstwa żaru będąca gwarancją trwałości ognia. Na tym etapie możemy ręcznie (na wykonanym z wytrzymałej gałęzi pałąku) trzymać nad ogniem kocioł ze śniegiem (angażuje to całkowicie dwie osoby, dobrze więc, jeśli uczestnicy zmieniają się rotacyjnie na tym stanowisku, aby np. wszyscy mogli w miarę jednocześnie postawić namioty). Dopiero po osiągnięciu trwałego, stabilnego ogniska możemy zacząć gotować, wieszając kocioł niżej, na wbitych głęboko w śnieg podpórkach z rozwidlonych gałęzi („jadze”) lub umieszczając go bezpośrednio w żarze ogniska i obkładając wkoło cienkimi gałęziami. Ten drugi sposób jest mniej polecany – gotowanie trwa nieco dłużej, a w jego trakcie „niszczymy” ognisko – daje ono mniej ciepła i światła. Jeśli kocioł wisi na drewnianym pałąku, uważamy, by pałąk nie uległ przepaleniu (możemy np. co jakiś czas zwilżyć go śniegiem lub po prostu wymienić).

Zawsze używamy kotłów z przykrywkami, ponieważ dzięki nim temperatura wody podnosi się szybciej, ograniczone zostaje jej odparowywanie i zanieczyszczanie się cetyną, powstającymi podczas gotowania węgielkami itp.

Co i w jakiej kolejności gotować zależy od ustaleń przyjętych przez grupę. Najczęściej po zagotowaniu pierwszej partii wrzątku sporządzamy z niego herbatę. Jeśli deponujemy ją w drugim kociołku i nie chcemy, by zbyt szybko ostygła, powinniśmy postawić ją przy ogniu, najlepiej na podkładzie z kilku patyków. Jeżeli nie mamy dodatkowego kotła (większe grupy powinny zawsze dysponować 2–3 kociołkami) rozlewamy herbatę do menażek, kubków lub termosów poszczególnych osób i niezwłocznie nastawiamy drugą porcję wody przeznaczoną do ugotowania posiłku. Potem zazwyczaj gotuje się jeszcze jeden kociołek na kolejną herbatę (do wypicia przy ognisku i do napełnienia termosów na noc).

Do wszelkich prac przy ognisku, drewnie itp. doskonale nadają się grube rękawice robocze. Zwykłe rękawiczki polarowe łatwo uszkodzić (podrzeć, przedziurawić, przepalić), goreteksowe „łapawice” bywają dosyć odporne mechanicznie, ale niestety również podatne na nadtopienie lub przepalenie.

Śnieg na wodę do gotowania pozyskujemy z mniej zanieczyszczonych warstw – na ogół bardziej czysty będzie np. śnieg zebrany z polany, niż zgarnięty spod okapu drzew. Jeżeli na danym obszarze dawno nie występowały opady, zalegający na powierzchni śnieg będzie zwykle bardziej zanieczyszczony niż warstwy głębsze. Gotując w przedsionku lub sypialni namiotu, warto zabrać do przedsionka odpowiedni zapas czystego śniegu (np. w kociołku lub foliowej torbie), żeby nie trzeba było co chwilę wychodzić na zewnątrz po nową porcję.

Biwakując w pobliżu dużych strumieni, mamy szansę na wodę w stanie płynnym – część wartkich potoków o dużym przepływie może być tylko częściowo zamarznięta, w tych skutych lodem warto wyrąbać siekierą przerębel – chwila pracy pozwoli zaoszczędzić wiele paliwa oraz czasu potrzebnego na stopienie i podgrzanie masy śniegu.

Gotowanie na maszynkach paliwowych. W sytuacjach, w których rozpalenie ogniska jest niewskazane, bardzo utrudnione lub niemożliwe – np. powyżej górnej granicy lasu – gotujemy na maszynkach. Jak wspomniano wyżej, zimą najlepiej sprawdzają się kuchenki na paliwa płynne, zaś najbardziej wydajnym paliwem jest benzyna. Do gotowania w namiocie (zwłaszcza w sypialni), ze względów bezpieczeństwa lepiej używać kartuszy gazowych z nakręcanym na gwint palnikiem (ich płomień jest bardziej stabilny, a produkcja spalin mniejsza).

Jeżeli tylko okoliczności pozwalają, powinniśmy gotować na zewnątrz namiotu, w miejscu dobrze osłoniętym od wiatru, np. w załomie między skałkami, za ułożonym z bloków śniegu lub plecaków niewielkim murku itp. Rozpraszanie ciepła i wywiewanie płomienia przez wiatr ograniczymy dodatkowo, używając osłonek na maszynkę (wykonać można je samemu, wykorzystując np. prostokątny kawałek grubej tektury, zawinięty w kilka warstw wytrzymałej folii aluminiowej, której brzegi sklejamy grubą taśmą izolacyjną). Osłonę nosi się w plecaku płasko złożoną, a w razie potrzeby formuje z niej rulon o średnicy pozwalającej na swobodne umieszczenie w nim kuchenki wraz z menażką (wysokość walca odpowiadać powinna wysokości kuchenki wraz z menażką, z boku zostawiamy wycięcie umożliwiające dostęp do zaworu i rozłożenie rączki menażki; brzegi rulonu połączyć można, spinając je od góry grubym spinaczem biurowym lub np. „żabką” do firanek). Osłony takie przydają się zwłaszcza podczas gotowania na kartuszach gazowych. Jeśli nie mamy żadnej specjalnej osłonki, możemy zastąpić ją zwiniętą w rulon karimatą. Rulon staramy się zwinąć szeroko i cały czas przytrzymujemy go dłonią – jeśli wywróci go wiatr, przy okazji spaść może w śnieg nasz posiłek, ponadto materiały z których wykonuje się karimaty są bardzo czułe na przegrzanie – zbliżone zbyt blisko do ognia gwałtownie się topią.

Dosyć dobrym miejscem do gotowania na kuchence jest przedsionek namiotu (tym lepszym, im jest wyższy i lepiej wentylowany). Gotując w przedsionku, jesteśmy na ogół dobrze zabezpieczeni przed wiatrem, a wszystkie czynności wykonywać możemy operując z wnętrza namiotu. Oczywiście ta technika gotowania wymaga zachowania nadzwyczajnej ostrożności – niestety tak się składa, że cały nasz podstawowy sprzęt turystyczny (śpiwory i kurtki puchowe, odzież termoaktywna, karimaty, namiot) topią się, bądź płoną nadzwyczaj łatwo – przez nieuwagę rozpętać możemy intensywny pożar, który, nawet jeśli go przeżyjemy bez szwanku, kompletnie ogołoci nas z ekwipunku. A zatem kuchenkę umieszczamy w przedsionku centralnie, nigdy przy ściankach namiotu, maksymalnie daleko od wszystkich łatwopalnych rzeczy, na wyrównanym ubitym śniegu lub np. na płaskim denku od menażki.

Montaż elementów kuchenki (palnika, wężyka łącznikowego) należy poprzedzić kontrolą czystości gwintów, uszczelek i dysz, a w razie potrzeby dokładnie je oczyścić. Przy rozpalaniu kuchenek benzynowych zachować musimy szczególną ostrożność – zazwyczaj przy rozruchu palnika pojawia się wysoki płomień, który dopiero po chwili zmniejsza się i stabilizuje w wyniku naszych regulacji. Zapłonu takiej kuchenki dokonać należy zatem na wolnym powietrzu i dopiero po wyrównaniu płomienia bardzo delikatnie przestawić ją na przygotowane miejsce pod tropikiem. Gotując, unikamy gwałtownych ruchów, nie kręcimy się po przedsionku, mieszając w menażce zawsze przytrzymujemy ją za rączkę. Nigdy nie zostawiamy kuchenki bez nadzoru. Podczas gotowania w pobliżu kuchenki nie powinny znajdować się inne rzeczy (np. ułożone piętrowo plecaki, buty itp.), tak, by nic nie mogło zsunąć się na nią. Po ugotowaniu posiłku dokładnie zakręcamy zawór kuchenki i pozostawiamy ją w bezpiecznym miejscu do wystygnięcia.

W bardzo szczególnych sytuacjach (brak przedsionka, fatalna pogoda) dopuszczalne jest gotowanie w namiocie. Jeżeli jednak istnieje choćby cień szansy na jego uniknięcie, należy ten cień szansy wykorzystać. Ryzyko związane z utrzymywaniem otwartego ognia w sypialni namiotu jest kolosalne. Decydując się na nie, musimy przede wszystkim dobrze zaizolować podłogę namiotu (lub karimatę) pod kuchenką. Dobrze nadaje się do tego opisana wyżej osłona z grubej folii aluminiowej, kartusz gazu możemy też postawić na denku menażki albo nawet wstawić go do głębszego naczynia o szerokim dnie, jeśli takim dysponujemy. Jeżeli nie jesteśmy pewni stabilności zestawu, powinniśmy cały czas asekurować go ręką. Poza tym zachowujemy wszystkie opisane przy omawianiu gotowania w przedsionku środki ostrożności. Po przyrządzeniu posiłku powinniśmy przewietrzyć namiot, żeby pozbyć się resztek gazów spalinowych i pary wodnej nieodprowadzonych przez otwory wentylacyjne.

Żywność na wyprawach wielodniowych
Żywność zabierana na wielodniowe wyprawy zimowe nie może być dobierana przypadkowo. Do najbardziej pożądanych cech prowiantu zaliczają się:

- możliwie najniższa zawartość wody,
- krótki czas niezbędnego przygotowania (gotowania),
- lekkostrawność,
- pożywność, duża zawartość podstawowych składników odżywczych i energetycznych (węglowodanów), błonnika itp.,
- mała masa (także mała masa opakowań),
- odpowiednio długa trwałość,
- względna odporność na zgniecenie, zawilgocenie itp.

Ponadto, jeśli nie chcemy, by spożywanie dzień w dzień takich samych, niezbyt atrakcyjnych posiłków stało się „przykrym obowiązkiem”, musimy zadbać, aby zabierany prowiant był zróżnicowany smakowo (nie powinniśmy jednak przesadzić w drugą stronę – nadmiernie wyrafinowana, złożona ze smakołyków żywność może za sprawą naszej łapczywości znikać z plecaka za szybko i wycieczkę trzeba będzie skrócić ze względu na wyczerpanie zapasów).

W warunkach zimowych za najważniejszą cechę prowiantu należy uznać jak najmniejszą zawartość wody (pozostałe postulaty zachowują ważność niezależnie od pory roku). Jeśli podczas wędrówki utrzymywać się będzie siarczysty mróz, wcześniej czy później wszystkie produkty zawierające wodę (chleb, konserwy mięsne, płynne koncentraty, kiełbasy, pomidory, ogórki, cytryny i itp.) zamarzną w plecaku „na kamień” i nie będą mogły być zjedzone bez odmrożenia. Nie dyskwalifikuje to całkowicie tych produktów – pewną ich ilość (jako miłe dla podniebienia uzupełnienie menu) możemy zabrać na krótkie kilkudniowe wycieczki, zwłaszcza, jeżeli prognozy pogody nie przewidują temperatur niższych niż kilka stopni poniżej zera. Podstawowa część żywności zawsze jednak musi opierać się na produktach suchych.

Z uwagi na mróz traci też na ogół sens noszenie wody i innych napojów w zwykłych plastikowych butelkach. Pewną ilość wody możemy zabrać, wychodząc z pociągu, schroniska itp., z przeznaczeniem do wypicia w trakcie kilku pierwszych godzin wycieczki (zanim nie przechłodzi się i nie zamarznie). Przechowywanie napojów poza termosem jest możliwe tylko przy wysokiej, oscylującej w rejonie 0şC lub odwilżowej temperaturze. Jednak i wtedy picie bardzo zimnej wody trzeba odradzić – bardzo ochładza ona organizm. Wniosek płynący z powyższych uwag narzuca się sam – w warunkach zimowych kluczowym elementem ekwipunku jest niezawodny, najlepiej 1-litrowy termos. Chcąc ugasić pragnienie na trasie, zdani będziemy tylko na jego zawartość (przy okazji będziemy mogli nieco się rozgrzać). Ilość herbaty, jaką możemy zabrać do termosu, jest niewielka, z pewnością nie pokrywa ona dziennego zapotrzebowania organizmu na wodę, zwłaszcza w warunkach zwiększonego wysiłku podczas wędrówki górskiej. Pamiętać zatem powinniśmy, by przy każdej okazji (czyli na biwakach) uzupełniać płyny i napełniać termosy.

Mycie
Mycie się śniegiem nie wchodzi w rachubę. Nie chodzi już o twardzielstwo, kto to wytrzyma, ale o oszczędną gospodarkę ciepłem. Topienie wody na mycie też nie wchodzi w grę ze względów oczywistych. Większość więc wybiera nie mycie się w ogóle.

Można jednak wrzucić do plecaka takie chusteczki dla niemowląt do wycierania pupci (są nasączone czymś myjącym). Cztery do pięciu takich chusteczek wystarcza do umycia całego ciała.

Na mycie zębów wodę trzeba stopić lub używa się gum do żucia

Suszenie rzeczy
Jedyna metoda to własnym ciałem w śpiworze. Jeśli jest ci ciepło możesz też suszyć je na sobie (znacznie wydajniej), ale jest to mniej miłe. Na sobie polecam suszyć spodnie i polary, bo nie przylegają bezpośrednio do ciała, bieliznę i rękawiczki zapakuj od razu do śpiwora.

Butów nie ma szans wysuszyć, ale staraj się przynajmniej ich nie zamrozić. Z moich doświadczeń wynika, że niekoniecznie trzeba skórzane buty ładować do śpiwora, wystarczy je trzymać w środku namiotu. Jeśli jednak już to robisz, zapakuj je do worka foliowego i podłóż pod głowę (włożone w nogi śpiwora strasznie chłodzą).

Przygotowanie do snu i spanie
W warunkach zimowych zamarza nie tylko żywność, ale także wszystkie inne mokre lub wilgotne rzeczy, w szczególności ubrania. Podczas wędrówki ogrzewane przez nasze ciała, zdjęte do spania i pozostawione na mrozie, rano mogą okazać się niemożliwe do założenia, a ponadto silnie zmrożone, co już na początku dnia intensywnie wychłodzi nasz organizm. Zamarzaniu rzeczy zapobiec można tylko w jeden sposób – zabierając je ze sobą na noc do śpiwora.

Lista elementów wyposażenia, które powinniśmy w ten sposób zabezpieczyć jest dosyć długa i składają się na nią:

- buty skórzane lub wewnętrzne botki skorup – zostawione na zewnątrz mokre skórzane buty zamarzają „na kamień”, dlatego przed snem musimy oczyścić je ze śniegu i po szczelnym zamknięciu w wytrzymałym plastikowym worku umieszczamy „w nogach” śpiwora (jeśli na ogół śpimy na wznak, worek wygodnie jest położyć pod zgiętymi kolanami). Czyste botki skorup przechować możemy bez zabezpieczenia,
- kluczowe elementy ubrania – w puchowym śpiworze najlepiej śpi się w suchej, cienkiej bieliźnie lub nago. Niektóre wilgotne ubrania (zwłaszcza wierzchnią kurtkę, goretexowe spodnie itp.) możemy położyć pod śpiwór, te „bliższe ciału” powinniśmy zabrać do środka, jest szansa, że przez noc przeschną, a na pewno będą na tyle ciepłe, że założymy je bez wstrętu,
- kartusz gazu – oziębiony gaz ma zmniejszoną wydajność cieplną, ogrzany w śpiworze pozwoli szybciej ugotować śniadanie,
- czołówka – mróz obniża sprawność baterii, poza tym czołówkę zawsze dobrze mieć pod ręką (np. schowaną w kapturze śpiwora),
- przeznaczona na rano a podatna na zamarzanie żywność, także zapas wody – chleb, ser żółty, pasztet itp. do przygotowania porannych kanapek. Termosu nie musimy chować do śpiwora, chociaż na pewno zabezpieczony w ten sposób dłużej utrzyma wysoką temperaturę herbaty,
- gwizdek – do wszczęcia ewentualnego alarmu, odpędzenia zwierząt itp. Zarówno w dzień, jak i w nocy najlepiej nosić go na sznureczku na szyi,
- foki – jeśli zakończyliśmy dzień zjazdem, a rano czeka nas długie podejście, odpięte foki możemy przechować przez noc w śpiworze (w woreczku foliowym) lub przynajmniej w namiocie. Zabieg ten nie jest konieczny, jeżeli na rano planujemy ognisko – foki będzie można rozgrzać przy ogniu.

Jak widać, śpiwór zamienia się w nocy w prawdziwy skład rzeczy. Uciążliwości z tym związane nie są jednak tak wielkie, jak mogłoby to na pierwszy rzut oka wyglądać, zaś korzyści płynące z zabezpieczenia rzeczy ogromne – rano właściwie decydujące o możliwości sprawnego zwinięcia biwaku, przyrządzenia posiłku itd.

Jak wspomniano wyżej, w puchowym śpiworze najlepiej śpi się w cieniutkiej suchej bieliźnie (należy się w nią przebrać przed snem) lub nawet nago. W dodatkowym ubraniu nie będzie nam zwykle w zauważalny sposób cieplej. Niemniej niektórzy turyści świadomie wchodzą do śpiwora w wilgotnej bieliźnie, skarpetkach itp., dzięki czemu te elementy odzieży na ogół są rano całkowicie suche. Ta jedna zaleta nie równoważy wad takiego postępowania – mokra odzież wychładza organizm, zmniejsza komfort snu i, co jest być może najważniejsze, dosyć szybko doprowadza do zawilgocenia śpiwora, przez co traci on swoje właściwości cieplne. Część wody przechodzi w nocy bezpośrednio z ubrań do puchu, ponadto intensywnie odparowywana para wodna przenika na zewnątrz i w warunkach dużego mrozu skrapla się ponownie na zewnętrznej powłoce śpiwora. Rano możemy się więc obudzić w mokrym, a nawet zalodzonym od zewnątrz śpiworze.

Nawet jeżeli wieczorem jest nam całkiem ciepło, nie powinniśmy rezygnować z dokładnego ściągnięcia kaptura śpiwora i przywdziania na noc cienkiej czapki. Jak wiadomo, utrata ciepła przez głowę jest bardzo intensywna, a to właśnie głowa jest najsłabiej osłoniętą przez śpiwór częścią naszego ciała. Śpiąc bez czapki na mrozie, możemy nabawić się zapalenia zatok, ucha i innych przykrych dolegliwości.

Wiele czynności przeprowadzanych w namiocie po zapadnięciu zmroku wymaga oświetlenia. W dobie lekkich, charakteryzujących się bardzo długim czasem pracy na jednym komplecie baterii, czołówek z diodami LED, to właśnie one pretendują do miana najbardziej polecanego źródła światła. Inne, mniej popularne metody oświetlenia namiotu bazują na zasilaniu gazowym – dokręcane do kartusza latarnie gazowe dają dużo światła, ich wadą jest bardzo duże zużycie paliwa, wysoka cena, mała poręczność (do plecaka dołożyć musimy kolejny, dość duży przedmiot) i słaba stabilność (wciąż musimy uważać, by nie przewrócić kartusza). Niektórzy turyści oświetlają namioty świeczkami lub zniczami – jest to na pewno najtańsza wersja, przy okazji jednak najmniej bezpieczna (o ryzyku utrzymywania otwartego ognia w namiocie pisano wyżej). W handlu dostępne są także specjalne latarnie na świece – jednak z powodów praktycznych oraz pod względem bezpieczeństwa użytkowania i one znacznie ustępują diodowym latarkom czołowym.

"W kupie cieplej" jak mawiają owsiki - jeśli nie masz wstrętu do swoich współtowarzyszy fajnie jest połączyć śpiwory w jeden worek. Staraj się też odizolować od ścian namiotu, np. układając przy samej ścianie plecak. Jeśli nie ma w namiocie na tyle miejsca by trzymać w środku plecaki lepiej się ułożyć bokiem do przedsionków niż do ścian namiotu (nie każdy namiot ma jednak tę opcję).

Na głowę fajnie jest założyć kominiarkę, zwykła czapka lubi spadać, a bez traci się za dużo ciepła (przez głowę człowiek traci ok. 30% ciepła).

Pamiętaj by w razie opadów śniegu regularnie odśnieżać namiot, nawet co 1-3godz. W przeciwnym razie rano obudzisz się w mokrym śpiworze i w kałuży wody (cała woda parująca z waszych ciał i mokrych ciuchów osadzi się na ściankach namiotu i spłynie po nich pod karimaty lub spadnie na was w postaci prysznica). Do tego nie trzeba wychodzić z namiotu, nawet nie trzeba wychodzić ze śpiwora - wystarczy kopnąć kilka razy w dach namiotu.
 

Facebook

Podglądacze ;)

Liczba wyświetleń stron

430295

Prenumerata na Email

Where am I?

Ostatnio czytam

Ostatnio czytam
Podręcznik sztuki przetrwania - Raymond Mears