Weekendowy Partyzant

O ASG, militariach, survivalu i sprzęcie outdoorowym.

Wyposażenie Asgeja

Published by ross154 under , , on 06:00
Zbieram się zbieram i nie mogę się zebrać. Planuje wrzucić tutaj swoje wyposażenie z uwzględnieniem umiejscowienia danej rzeczy, czasu działania oraz warunków klimatycznych.
Na razie wrzucam materiały jakie udało mi się znaleźć w sieci.

Wybierając się do lasu trzeba pamiętać o wielu rzeczach. O czym myślimy najpierw? Naturalnie o terenie, w którym chcemy przebywać. Najlepszy jest gęsty, dziki las w górzystym terenie. Nie musi być wielki, wystarczy mała dolinka lub najlepiej wąwóz. Teren powinien być trudno dostępny dla osób niepożądanych, nie za blisko dróg i szlaków. Bywają takie obszary leśne, do których nawet pracownicy leśni rzadko zaglądają. I o coś takiego nam właśnie chodzi. Zezwolenie i przyjazne kontakty z leśnikami bardzo się przydadzą, bo mandaty jak wiadomo są rzeczą przykrą...
Powinniśmy też wiedzieć czy woda, z której będziemy korzystać jest zdatna do picia. Po takim wstępnym przygotowaniu możemy pomyśleć o szczegółach.

Zajmijmy się teraz rzeczą, która jest najważniejsza, czyli ekwipunkiem. Przedstawiona jest tu wersja wyposażenia, jaką każdy może u nas w Polsce zdobyć i jaka na tego rodzaju eskapady jest najlepsza. Można oczywiście ograniczać ilość sprzętu zabieranego do lasu do minimum, ale na to przyjdzie czas gdy nabierzemy doświadczenia w survivalowym bytowaniu.
Tak więc zacznijmy od podstawowych rzeczy jaką jest bielizna. Warto jedynie tu zaznaczyć, że jest to ekwipunek na ciepłą porę roku.

Chyba najważniejsze są nogi, zacznijmy więc od skarpet. Muszą być bawełniane lub wełniane, nigdy elastyczne. Muszą być dobrane wielkością i kolorem. Wiadomo, że pranie jest utrudnione a jasne skarpety nawet po długim praniu w zimnej wodzie nie wyglądają dobrze. Powinniśmy mieć ich trzy pary. W jednej chodzimy, druga schnie, a trzecia jest w zapasie. Pranie w survivalowych warunkach to wielokrotne moczenie, a następnie wyciskanie. Robiąc to codziennie (jeśli jest to możliwe) posłużą nam przez długi czas.

Slipy - podchodzimy do nich jak do skarpet, również potrzebne są trzy pary bawełnianych, wygodnych. Pierzemy jak skarpety. Zabieramy trzy ciemne koszulki bawełniane. Jeśli jest ciepło to nam wystarczą za okrycie, a gdy temperatura spadnie możemy ubrać nawet wszystkie, aby stworzyć dużą ilość warstw. Będzie nas to chronić przed utratą ciepła. W wypadku prania postępujemy jak z resztą bielizny.

Higiena jest bardzo ważna, ubranie leżące najbliżej ciała musi być utrzymywane w odpowiedniej czystości - inaczej można się spodziewać przykrych następstw. Najmniej groźne są tu otarcia lub odparzenia. Pierzemy i zmieniamy jeśli jest tylko okazja. Z własnym ciałem postępujemy tak samo. Myjemy się przy każdej okazji, a w czasie długiego marszu dobrze jest umyć stopy także w południe. Później można je natrzeć talkiem, co zabezpiecza przed otarciem.

Teraz coś o butach. Właściwie każde skórzane obuwie na protektorowanej podeszwie jest dobre. Jednak zalecane są buty wysokie, ponad kostkę, sznurowane, typu "Traper". Dobrze by było, aby język był przyszyty nie tylko w swojej dolnej części do buta ale również bokami. Zabezpiecza to dodatkowo przed dostawaniem się do środka kamieni, a poza tym ogranicza dostawanie się tam wody.

Zakładając, że wybieramy się do lasu w lecie bardzo dobre są amerykańskie buty dżunglowe tzw. "Rangersy". Jest to kombinacja skóry i brezentu dzięki czemu noga oddycha. Są one na głębokim protektorze, który znakomicie trzyma się podłoża. Należy unikać adidasów i tego typu obuwia z uwagi na złe trzymanie nogi, zbyt małą wytrzymałość i brak właściwego protektora. Po paru dniach w wilgotnym terenie mogą one się podrzeć lub porozklejać. "Rangersy" mają dodatkowo ten plus, gdy przemokną błyskawicznie schną przy ogniu a nawet na słońcu. Wysoki but sznurowany zabezpiecza nogę przed zwichnięciem oraz przedostawaniem się do buta kamyków lub igieł sosnowych itp.

Buty skórzane należy dobrze zaimpregnować. Na rynku jest parę specyfików do tego służących ale jest też sposób domowy. Topi się zwykłą białą świecę w garnku (puszcze) i dodaje oleju jadalnego w stosunku mniej więcej 1/1. Trzymając but w jednej ręce nad palącym się gazem w kuchence nakładamy np. pędzlem tę ciecz na rozgrzaną już skórę. Trzeba uważać aby nie przegrzać lub wręcz nie spalić buta. Smarujemy cały but zwracając szczególną uwagę na szwy. Mieszanina pod wpływem temperatury wsiąka w skórę. Powtarzamy tę czynność trzy razy. Taki przysposobiony but przez długi czas będzie nieprzemakalny.

Spodnie są nie mniej ważne niż buty. Na pewno nie mogą to być spodnie typu jeans lub sztruksowe czy wełniane. powinny być przewiewne, wytrzymałe oraz szybkoschnące, co w przypadku polskich spodni wojskowych jest problemem. Kolor też jest ważny. Spodnie powinny być ciemne i pomagać w maskowaniu. Powinny mieć też dużo obszernych kieszeni, które zawsze się przydadzą. Nogawki zakończone są sznurówką, która zawiązana zapobiega wychodzeniu ich z buta. Do spodni należałoby dokupić bluzę tego samego typu. Powinna być obszerna i posiadać kieszenie.

Ukrywając się w tym ubraniu wśród liści jesteśmy praktycznie niewidoczni. Nie należy zapominać o nakryciu głowy. Może to być czapka lub kapelusz lub nawet ciemna chusta. Różne świństwa spadają z drzew lub krzewów choćby kleszcze, dobrze więc się zabezpieczyć, a w czasie deszczu dzięki daszkowi - nie będzie nam zalewać oczu.

Skomponowaliśmy zatem ubranie, w którym można swobodnie się poruszać i dzięki niemu możemy pozostać niezauważeni. Jednak bywa czasem zimno, trzeba więc zaopatrzyć się także w cieple rzeczy. Może to być bluza bawełniana, w ciemnym kolorze, ciepła kamizelka np. kamuflaż, gruba koszula flanelowa itp. Nie należy zapominać o kolorystyce całego ubrania. Musi być jak najbardziej maskujące, zlewające się z otoczeniem. Swetry lub polary nie są specjalnie polecane, gdyż strasznie czepia się ich igliwie i długo schną. Lepsze są już ewentualnie dwie flanelowe koszule.

Od deszczu zabezpieczamy się skafandrem - byle długim (za kolana) wtedy woda skapuje wprost na ziemię, a nie moczy nam nóg. Może to być też peleryna typu "poncho". Jest może trochę krótka, ale za to na pewno nie przemoknie i jest w stanie okryć niewielki ekwipunek na naszych plecach. Może również posłużyć jako dach na biwaku lub płachta na której będziemy spać. Spełnia więc parę funkcji, a poza tym złożona mieści się w kieszeni.


Teraz zajmiemy się inną częścią ekwipunku.
Po pierwsze, konieczny jest śpiwór. Zasadniczą sprawą jest to, aby był on ciepły i nieprzemakalny. Wie o tym każdy, kto rano obudził się zmarznięty w mokrym śpiworze. Poza tym gdy jest on mokry - dużo waży i utrudnia nam marsz. Powinien też zajmować mało miejsca; dobrze jeśli jest w kolorach maskujących. śpiwory puchowe nie są specjalnie polecane, są mało poręczne. Sztuczny wypełniacz jest równie ciepły, a mniej kłopotliwy niż puch - choćby w czasie prania. śpiwory spełniające nasze wymogi są osiągalne - tak jak i inne rzeczy o których tu mowa - w sklepach sprzedających tzw. ekwipunek wojskowy, elementy umundurowania oraz w dobrych sklepach turystycznych.

Jeśli jesteśmy już ubrani i mamy w czym spać trzeba pomyśleć o sprzęcie, który ułatwi nam życie w lesie. Ważny jest dobry pas, na którym nosimy sprzęt osobisty. Raczej nie używamy pasów skórzanych lecz brezentowe, są zdecydowanie lepsze.

Najważniejszy na pasie jest nóż, Powinien być trwały, wielofunkcyjny i poręczny. Nie może to być maczeta choćby ze względu na to, że niewygodnie będzie się nią jadło, za to zbyt mały nóż nie przyda się do rąbania drewna ani do wykopania dołka w ziemi. Ostrze noża powinno być grube i szerokie, dobrze jeśli u góry znajduje się piła, część tnąca powinna być zaokrąglona, co polepsza właściwości noża. Jeżeli chodzi o pochwę noża, musi być ona wytrzymała, należy więc zwrócić uwagą na jej wykonanie.

Do pasa przyczepiamy też manierkę. Jej pojemność powinna wynosić ok. jednego litra. Do tego samego pasa przytroczyć należy również chlebak, który, służyć będzie do noszenia podstawowych rzeczy: latarki, porcji żywności, map, peleryny oraz drobnego sprzętu, który wykorzystujemy w lesie. W chlebaku lub w osobnej małej i sztywnej ładownicy nosimy zestaw do udzielania pierwszej pomocy: opatrunek osobisty , plaster , coś do dezynfekcji. Jest to osobisty zestaw opatrunkowy. Zasadniczą apteczkę nosimy w plecaku i prócz opatrunków, środków odkażających mamy tam środki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe itp.

Jeśli na naszym pasie jest trochę więcej sprzętu - to aby on nam nadmiernie nie ciążył i nie obsuwał się w dół - polecane jest dokupienie szelek, które odciążą go i utrzymują we właściwym położeniu.

Jeśli chodzi o plecak to zakładając, że ma on właściwy kolor to może być każdy, byle bez zewnętrznego stelaża. Bowiem jeśli taki stelaż się złamie, co w ciężkich warunkach jest to bardzo możliwe, staje się on przekleństwem w czasie marszu. Miękki plecak może służyć jako poduszka, coś do siedzenia i znakomicie układa się ~ na plecach, pod warunkiem, że jest prawidłowo spakowany. Plecak nie może być za duży, bo w czasie marszu przez las zawadzać będzie o gałęzie. Poza tym rasowy survivalowiec nie potrzebuje zbyt dużo sprzętu.

Do plecaka pakujemy: apteczkę żywność, ubranie, śpiwór, pelerynę przeciwdeszczową, naczynia do gotowania, niezbędnik, przybory do szycia, zapas wody.

Co jeszcze jest niezbędne w czasie pobytu w lesie? Mapa terenu, w którym będziemy się poruszać i busola. Jeśli finanse na to pozwalają, na pewno dodatkowo bardzo nam się przyda odbiornik GPS. Nie jest on jednak konieczny. Przydaje się też gwizdek, którym można przekazywać sobie sygnały lub wezwać pomoc. Potrzebny jest również mały scyzoryk do precyzyjnych prac.

Bardzo ważne są zapałki, np. sztormowe. Należy je odpowiednio zabezpieczyć przed wilgocią i nosić przy sobie - blisko ciała. Najlepiej zamknąć je w szczelnym pudełku np. po filmie fotograficznym i jeszcze - dla pewności owinąć w folie. Zapalają się w każdych warunkach. Każdy powinien mieć przy sobie parę metrów cienkiej linki oraz trochę cienkiego drutu. Na pewno się przydadzą. Tak więc mamy już wszystko co przyda nam się w trakcie parodniowego, survivalowego wypadu do lasu.

Właściwie nic więcej nie będzie nam już potrzebne. Każda zbędna rzecz powiększa tylko "puste" kilogramy, które nosimy na własnych plecach. Nie należy silić się na jakieś oryginalne, skomplikowane i nie zawsze potrzebne elementy ekwipunku. Wszystko czym dysponujemy ma być proste i funkcjonalne. Z biegiem czasu każdy survivalowiec dojdzie do perfekcji w kompletowaniu potrzebnego sprzętu i nie musi to być dokładnie wszystko to, co właśnie zostało zaproponowane. Każdy dostosuje sprzęt do własnych potrzeb. Doświadczenie nauczy co jest faktycznie niezbędne, a czego brać nie trzeba. Warto pamiętać, że wyposażenie zależy również od czasu trwania wyprawy, terenu w jaki się wybieramy, pogody, pory roku, naszych możliwości, ilości ludzi, którzy z nami będą.
Jednym słowem sprzęt jest ważny i pomocny, ale jaki i ile mamy go mieć zależy tylko od nas i naszego doświadczenia.

Podsumowując zatem, do ekwipunku survivalowego należy zaliczyć:
właściwe ubranie, bieliznę, buty , coś chroniącego od deszczu,
odpowiedni plecak, chlebak, pas, szelki,
nieprzemakalny śpiwór, pelerynę przeciwdeszczową,
nóż, przybory do gotowania, sztućce, manierkę,
busolę, mapy, (ew. gps)
żywność,
apteczkę,
oraz kilka drobiazgów takich jak: zapałki, scyzoryk, gwizdek, linka, drut, latarka.
Jest to zestaw, który na pewno się przyda. Nie jest to zestaw minimum, ale redukcją sprzętu zająć się można dopiero wtedy, gdy nabierzemy doświadczenia.


opracowal HAKAT - www.wojskopolskie.prv.pl

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Facebook

Podglądacze ;)

Liczba wyświetleń stron

Prenumerata na Email

Where am I?

Ostatnio czytam

Ostatnio czytam
Podręcznik sztuki przetrwania - Raymond Mears